PDA

Zobacz pełną wersję : Transport zwierząt..



Pablos
10-10-2011, 16:43
Wiele już na ten temat napisano..
priorytet..za zimno,
kurier..ha..szkoda mówić!!!
konduktorska..nie wszędzie dojeżdża kolej..znam miejsca, gdzie nawet po 20.00 ZWIJA się ASFALT..bo ukradną:)))))))
A co powiecie na małą paczuszkę ze zwierzakiem wręczoną Panu Kierowcy autobusu np.PKS.. z uśmiechem i dodatkowo 5-10PLN.. EFEKT GWARANTOWANY!!! Zwierzęciu nic się nie stanie..ciepło...BARDZO SZYBKO/transport maxymalnie kilka godzin..mniej stresu/, rozkład cytowanych PKS jest w sieci..można się umówić co do godziny..Pan Kierowca będzie PRZESZCZĘŚLIWY..jaka to dla Niego różnica,czy wiezie kilo kiełbasy w ramach wałówy;)))), czy malutki dobrze zabezpieczony pojemniczek z pajączkiem.."czego oczy nie widzą tego sercu nie żal";))))
Efekt dodatkowy..zdecydowanie mniejszy koszt!!!! Pa!

Fryta
10-10-2011, 16:52
już się nad tym zastanawiałem, ale to sposób na krótkie trasy, miejscowe.

walter
10-10-2011, 17:18
Sposob z pewnoscia dobry, pod warunkiem ze pan kierowca nie bedzie wiedzial, ze przewozi tarantule! :-)

t_snake
11-10-2011, 03:50
Jest jeszcze jedna sprawa - W PKS nie ma żadnych potwierdzeń, papierQw, etc... Kierowca wtedy może zrobić z paczką co chce.. nie boi się, nikt go z niczego nie rozliczy. W przypadq PKP jest potwierdzenie nadania - sam ten fakt zmusza konduktorów do zwrócenia uwagi na paczusie, co więcej - na jej dostarczenie.

Takie przesyłanie (PKS, BUS) sprawdza się tylko jeżeli masz kogoś choć w miarę zaufanego.
Jak więc widać nie ma idealnego systemu transportu zwierząt :( Jedyne wyjście - odbiór osobisty (z którego niestety sam b. żadko kozystam gdyż nie mam czasu jechać np. do Krakowa 3 Warszawy).

Pablos
11-10-2011, 04:38
Cze;) Nie ma potwierdzeń ale i nie ma problemów!!..wielokrotnie ten sposób wypróbowałem podczas studiów.. wałówka zawsze docierała..co więcej, niejednokrotnie RATOWAŁA ŻYCIE;)))) !!!
ps.Fryta sprawdzałem i okazuje się,że są połączenia autobusowe nawet między b.odległymi miejscowościami/bez przesiadek..:)/ Poza tym jesli Ktoś nie mieszka bezpośrednio na trasie ptasznikowego transferu;)..zawsze może sobie dojechać parę kilometrów..nic lepszego nie można wymyśleć dla ludzi z miast, pozbawionych trakcji kolejowej , zwłaszcza teraz..zimą. Wszystko to tylko kwestia dogrania: sprzedający-kupujący..kupujący do ceny pająka dolicza te powiedzmy 10PLN, dla kierowcy,żeby mu się "lepiej jechało;)" i po ptokach.. Aha,jeśli zamawiasz kilka sztuk relatywny koszt transportu staje się coraz bardziej do zaakceptowania;)) Pozdrawiam. Hej!

Awikularia
11-10-2011, 04:48
No tak, ale wałówka to nie żywe zwierzę. Często jeżdżę PKS i widzę, jak przewozi się takie paczki. Pan kierowca bierze paczuszkę i niedbale rzuca tuż przed siebie, za deskę rozdzielczą. Jak są na drodze dziury, to pakunek przemieszcza się w miarę drogi. Poza tym w tym miejscu jest zimno... Mam dwa sprawdzone sposoby transportowania ptaszników: osobiście lub pociągiem. Do innych nie mam jakoś zaufania. No, może jeszcze poczta, ale to od połowy kwietnia do połowy września.

t_snake
11-10-2011, 04:53
Potwierdzam...

Pablos
11-10-2011, 05:47
Awikulario, uważam Cię za niekwestionowanego experta na tym forum..ale sama pisałas, że
1.pająki dobrze znoszą zarówno krótkotrwałe obniżki jak i zwyżki temperatury,/chodzi o maximum kilka godzin i nie przesadzajmy, w autobusach PKS jest tak samo zimno..jak w pociągach;))/
2.paczka nie musi być przez nikogo rzucana .. wystarczy samemu ją położyć..
3.a wstrząsy i wibracje..??Zalecam Twój sposób: do pojemnika włozyć zmiętą kartkę papieru a potem pajączka..całość dodatkowo zamortyzować i ocieplić umieszczając pojemnik w większej paczce wypełnionej powiedzmy torfem..i po sprawie.
Pozdrawiam

Awikularia
11-10-2011, 14:06
Zgadzam się, że ptaszniki znoszą okresowe zmiany temperatur. Moim zdaniem, w niektórych autobusach jest ciepło, a w niektórych nie. Paczkę można samemu położyć, owszem, ale kierowca sobie ją nonszalancko przerzuca. Nie wypróbowałam tego sposobu, więc nie będę zaciekle bronić swojego zdania. Od kiedy wysyłam pająki, padł JEDEN. Wysłałam go przez pocztę, w połowie września. Pech chciał, że przez jedną noc zrobiło się zimno i maluch nie przeżył. Cóż, staram się być uczciwa i do odbiorcy pojechał następny smithi (na mój koszt oczywiście), ale już pociągiem. Dojechał w stanie nienaruszonym.

JadziaP
12-10-2011, 09:53
co do transportu pajakow to nie ma regul - niekiedy dobrze "wypasione" i w swietnej kondycji znajdujace sie ptaszniki,
padaja "bez przyczyny" w transporcie, z innej strony kiedys wysylalismy ptaszniki do Japoni - niestety odbiorca nie odebral ich w urzedzie celnym i wrocily z powrotem (na podstawie stempli pocztowych mozna bylo dojsc jaka droge przebyly - a mianowicie z Koloni do Tokio/Jokohamy ztamtad przez Guam na FLoryde i przez Londyn do Koloni zpowrotem) W calosci byly 10 dni w drodze i wrocily cale i zdrowe ( w miedzyczysie maja po 4lata i dwie z nich do dorosle samice - prawdziwe obiezyswiatki )

Pablos
12-10-2011, 10:08
.. ciekawa historia.. Aż sam zazdroszczę tym ptasznikom..;))) Pa!

42d3e78f26a4b20d412==