PDA

Zobacz pełną wersję : Wyprawa.



Jarek Zajączkowski
19-08-2012, 14:10
Ostatnie łączenie z Polski. Jutro o 4:00 wylatuję do Frankfurtu n.Menem. O 13:00 wylot do Caracas i zaczynam szukać zwierząt (szcz. legwanów zielonych i Boidae). Być może natknę się na anakondy...Tak na prawdę nie wiem co się tam będzie działo. Jak tylko się da podeślę zdięcia....

James
20-08-2012, 11:35
Wow super, a może jakieś jadowite będom wężyki ;> z nieciepliwością czekam na zdjęcia.

Krzysztof.W
20-08-2012, 11:57
Życzę powodzenia panie Jarku w tej ekspedycji naukowej, no i mam madzieje że będą one owocne nie tylko w prubki i wymazy :0P, ale i piękne widoki, oraz zwierzęta, no i przestrzegam przed pasożytami które licznie atakują istoty ciepłokrwiste w tym ciepłym klimacie .

Mam na myśli moskity ( komary ) , pijawki, roztocza, no i inne pełzające i latające badzie:). Proszę uważać na pasożytnicze larwy BZIKA tak, tak to z tego wzięło się powiedzenie że ktoś ma bzika w głowie ( pod skórą ).


Pozdrawiam.

Jarek Zajączkowski
20-08-2012, 19:18
Jestesmy w Caracas jest 21=00. Lot trwal 10 godz. Jestesmy zmeczeni ale tu jest na prawde niesamowicie.

Jarek Zajączkowski
20-08-2012, 20:16
DZI€KUJE GZRESIOWI ZA NOCLEG I PRZEPRASZAM ZA KLOPOT. CARACAS JEST OLBRZYMIE I BRUDNE [9 MLN. MIESZKANCOW]. WSZEDZIE MASY SMIECI I TAK NA PRAWDE TO TU NIESAMOWICIE SMIERDZI. JUTRO BEDZIE INACZEJ. JEDZIEMY W POSZUKIWANIU ZWIERZAT DO PARKU NARODOWEGO W MARACOY = LAS, RAFY KORALOWE. LEGWANY, PAPUGI, BOA ITP. PROSZE TRZYMAJCIE ZA MAS KCIUKI..... TU JEST INNY SWIAT.

NukeIt
21-08-2012, 01:52
Łał....
Trzymam kciuki i zycze udanych lowow;)

Pozdrawiam serdecznie
NukeIt

koksik
21-08-2012, 05:43
Ja równiez trzymam ksciuki:)
ps. Panie Jarku niech przywiezie mi pan jakiegos fajnego gada:)(żart)

Leny
21-08-2012, 11:17
buehehe :D

własnie jestem w północnej części naszego kraju. Czysto i pachniutko :) no ale niestety legwanów brak, za to sarenek w lasach dużo biega :)

Pozdrawiam
Leny

Jarek Zajączkowski
21-08-2012, 12:12
Jarku miło mi było Cię goscić a kłopotu nie było. Owocnej wyprawy.

gregory
21-08-2012, 12:14
ups pomyłka widzisz nawet w kompie pozostałeś zalogowany. Jarku było jest OK!

Jarek Zajączkowski
22-08-2012, 16:41
Trafilimy dzi nad morze karaibskie. Miejscowo (maa rybacka wioska) Chichiriwichi. O godz. 8 rozpetala sie tropikalna ulewa i trwala 15 min. Potem bylo juz tylko slonce i lazurowe morze. Ok. 10 wyplynelismy mala rybacka lodzia na okoliczne wyspy koralowe (Isla Moirta) o powierzchni 2 boisk szkolnych porosnieta palmami kokosowymi i mangrowcami. Spotkalem tu grupe jaszczurek anolisow brazawych. Wynik obserwacji - anolisy w naturze tworza male stada 10-20 szt zajmujac najchetniej naslonecznione miejsca skladowania suchych lisci palmowych Liscie sluza jako kryjowka oraz zrodlo pokarmu (mnostwo owadow). Temperatura przy gruncie dochodzila do 40 st C. Biegnaca po piasku jaszczurka od czasu do czasu podnosila jedna konczyne potrzasajac ja dla ochlody. Wilñgotnosc do 90 %. Pozostaje zagadka jak anolisy przedostaly sie na wyspe. Najlepsze podloze dla amolisow - spora kupa suchych lisci i galezi (niekoniecznie palmowych choc te wydaja sie najlepsze. Zrodlem wody byla dla nich pelna glonow spora kaluza.
Poza obserwacja anolisow byl czas tez na nurkowanie w rafach koralowych. KOSMOS!!!!! Setki gatunkow bajecznie kolkorowych ryb, kolory koralowcow, ukwialy. przejrzysta woda (temp.28 st c) Czulem sie tak jakbym siedzial w olbrzymim morskim akwarium.....
Po pierwszym dniu... Mam klopoty z odczytywaniem poczty....
Wszystkich serdecznie pozdrawiam

Nikos
23-08-2012, 15:55
Heh tez bym chcial aby u nas bylo 40 stopni C. No moze nie 40 ale z 25 - 30 ;). Niestety jest tylko 10 :((((
Z niecierpliwoscia czekam(y) na jakies fotki.

POWODZENIA W WYPRAWIE

PoZdRaWiAm

Jarek Zajączkowski
24-08-2012, 17:42
Kolejny dzien na rafach koralowych. Nurkowanie jedynie z rurka ale ....krystaliczna niebieskozielona woda wielobarwne skaly i koralowce, setki kolorowych ryb. barrakudy, kalamarnice, meduzy (slad po jednej z nich pozostanie dluzej na rece), jerzowce, slimaki morskie . W tej wodzie nie da sie utonac... Nurkowalem do 3-4 m. Zawieszony pomiedzy koralowcami i powierzchnia wody mialem wrazenie lotu..... Na rafach gadow brak, ale w hotelu pod boazeria zagniezdzil sie gekon (nieokreslony gatunek - jutro sprobuje go zfotografowac i zidentyfikowac). Pokarmu w tym hotelu ma dosc sporo - karaluchow (dl. ok 8 -10 cm) biega tu dosc duzo. Polala sie pierwsza krew - zachaczylem noga o krawedz rafy. Na wyspe (Sombrerro w National Park Morrocoy) poplynelismy na lodzi rybackiej ale wracalismy juz jachtem motorowym z poznanymi na plazy Tubylkami.... Jutro plyniemy na kolejna rafe....

Konrad von Bushe Drożdże
29-08-2012, 12:47
Nie no to brzmi jak z bajki! Rafy koralowe, tropikalne klimaty i tubylki... oohhh ;)).

Awikularia
29-08-2012, 13:27
Dr Jarek nie odzywa sie od 4 dni. Rekin go zjadł?????

Fryzjer
29-08-2012, 14:46
moze nie ma dostepu do netu i tyle

Jarek Zajączkowski
29-08-2012, 16:35
Jestem! Kilka dni temu wyjechalem z Chiciriwichi (Morze Karaibskie) do Valencji z poznanymi na jednej z wysp przyjaciolmi. Slyszalem od nich o obecnosci sporej liczby legwanow w tym miescie. I rzeczywiscie przy jednym z hoteli (International Hotel Valentia) w okalajacym go parku - ok 50-80 olbrzymich okazow Iguanas jak tu nazywaja legwany. Na na prawie kazdym drzewie po 5-10. I potwierdza sie zdanie¨"legwany jedza liscie" - choc codziennie (o godz 11:00)sa dokarmiane przez pracownikow hotelu salata pekinska (!!!!!!) oraz mieszanka tropikalnych owocow. Piekne zwierzeta na razie nie moge podeslac zdjec ale po powrocie zrobie to na pewno. Z Walencji pojechalem do Caracas do ambasady polskiej gdzie spotkalem przemile polskie malzenstwo Panstwa Antczakow od trzech lat mieszkajacych w Caracas. Oboje sa paleoarcheologami prowadzacymi wykopaliska na wyspach Morza Karaibskiego (Los Rochos). Na ich zaproszenie spedzilem u nich noc, zjadlem egzotyczna kolacje. Pol nocy rozmawialismy o Wenezueli, ich pracy naukowej. Rano zawiezli mnie do Universidad de Bolivar gdzie pracuja. Przy ich pomocy i tlumaczeniu rozmawialem z glownodowodzacym szpitalem dla zolwi morskich znajdujacym sie na jednej z wysp Los Rochos. Lecza tu zolwie z herpeswirozy i brodawczycy. Byc moze w przyszlym roku bedzie mozna ich odwiedzic wieksza grupa wolontariuszy z Polski???. W Poludnie wyruszylem taksowka (b. tanio) z Caracas do Puerto Acuchijo w Amazonii. 10 godzin jazdy przez gory na wielka rownine. Przejezdzalem przez 2-3 mosty. 4 przeprawy promem az dotarlem do olbrzymiej Orinoko. W trakcie jazdy na drodze przejechanych mnostwo gadow : wezy jaszczurek (w tym legwanow zielonych co mnie dosyc zdziwilo - brak wysokich drzew tylko krzaki) oraz tropikalnych lisow, leniwcow oraz 1 krowe zabita przez nieokreslony gat. weza. Zwiedzilem kilka wiosek indianskich. Wszystko zfotografowane...... Materialow do artykolow az za duzo....
1. Morze Karaibskie
2. Caracas - 9.milionowy moloch
3. Legwan zieloby "w domu"
4. Paleoarcheologia na Los Rochos
5.Orinoko i Amazonia.
Do nastepnego napisania..... Jutro wylatuje do Ekwadoru.

Grzechoo
30-08-2012, 03:49
jak sie czyta Pana posty to az sie lezka w oku kreci. ja tez tam chce!!!! gdyby Pan potrzebowal kogos do pomocy przy nastepnej wyprawie to polecam sie jako tragarz ;-)

Papec7
30-08-2012, 04:18
heheh wolontarusz z Polski :D

xol
30-08-2012, 08:35
To ja się zgłszam jako tłumacz :)

Leny
30-08-2012, 11:25
Hehe, jak masz kilka lub kilkanaście tysięcy złotych - możesz zostać wolontariuszem :o) wszyscy chętni, prawda? ;o)

Pozdrawiam
Leny

Jarek Zajączkowski
01-09-2012, 16:54
3000m npm. Quito. 2 mln. mieszkancow. Z Caracas (miedzyladowanie w Bogocie) przylecielismy ok 1:00 (8:00 AM w Polsce). Podroz dosyc ciekawa Poznalem na pokladzie pare Ekwadorczykow zajmujacych sie badaniami antropologicznymi Indian. Jako ze byli dobrymi znajomymi kapitana wypilismy wspolnie butelke czerwonego chilijskiego wina w kabinie pilotow (zdjecia sa jako dowod rzeczowy). Lotnisko w Quito zlokalizowane jest dokladnie w centrum miasta.... Znajomi odebrali nas z lotniska i prosto do spania. Dzis dzien odpoczynku. Wycieczka po Starym Miescie . Piekne koscioly np kosciol Jezuitow CALY WEWNATRZ WYLOZONY PRZETOPIONYM ZLOTEM INKOW!. Niezaprzeczalny styl neokolonialny. Indianski targ z paciorkami... W poniedzialek wyjezdzamy starym rozklekotanym autobusem do miasta (!) Coca nad Rio Napo i na tydzien w dzungle. Od puebla do puebla
ps.
tak daleko od domu jeszcze nigdy nie bylem.......
KOCHAM WAS I CORAZ BARDZIEJ TESKNIE

gregory
02-09-2012, 08:01
Jarku super a wręcz niesamowite. Mówiłem Ci przed wyjazdem że w ten duży plecak bym sie zmieścił, lot jakoś bym przecierpiał.

Jojek
02-09-2012, 13:42
Tylko kto by cię nosił?

Jojek - Złośliwiec pospolity ;)

Jarek Zajączkowski
03-09-2012, 11:30
Ok. 10 km od centrum Quito znajduje sie "Centrum Swiata" czyli pomnik wystawiony rownikowi. Bylem. stanalem dokladnie na rownolezniku "0". Niby nic a jednak ...byc jednoczesnie na polkuli polnocnej i poludniowej! Wiekszosc dnia spedzilismy w gorach a wlasciwie wsrod wolkanow - forsowna piesza wedrowka. Quito w porownaniu do Caracas wydaje sie spokojnym a przede wszystkim czystym miastem. Miejscowi ludzie przyjazni, usmiechnieci, traktujacy "bialasow" jak egzotyczne malpy z ktorymi mozna sie fotografowac, ktorych mozna poklepac po plecach. Gadow w miescie brak. Aby wejsc do Selvas (tut. nazwa lasu deszczowego) potrzebne jest zezwolenie wojskowe. Jutro rano rano (wtorek) definitywnie wyjezdzamy w dzungle.
Jest goraca (28-35 st. C) w miescie niezbyt wilgotnie ale to sie na pewno zmieni w dzungli. Zrobilem jak dotad ok 500 zdjec....
ps. nie moge odebrac poczty....wiec nie gniewajcie sie, ze nie odpisuje na listy prywatne. Do zobaczenia w Polsce - niebawem!

Lord_Leoric
03-09-2012, 14:37
Normalnie super! :) Tez bym tam chcial byc !!!! :D Czekamy na dalsze relacje od Pana! Z niecierpliwoscia czekamy na Pana powrot do Polski i zdjecia oraz inne ciekawe materialy jakie Pan ze soba przytarga!! :) Mozna by zrobic potem jakies spotkanie na ktorym moglby Pan opowiedziec nam o swojej wyprawie szczegolowo :)

trials
04-09-2012, 03:44
rewela!!! dzięki za tak szczegółowe opisy całej wyprawy - to o niebo lepsze od czyania książek!!!!

powodzenia!!!

Jarek Zajączkowski
04-09-2012, 18:09
Dzis o godz 6:00 (13:00 w Polsce) wyruszylem wynajetym samochodem (Opel Astra) na poludnie Ekwadoru do miejscowosci o nazwie Cuenca wpolozonej w srodku ekwadorskich Andow. Podroz ekscytujaca 8 godzin przez Andy, we mgle, po drogach z ktorych asfalt zszedl jakies 20 lat temu. Charakterystyczny obrazek to rozpaprany trakt - z jednej strony pionowa sciana skalna a z drugiej ok 3 kilometrowa przepasc. Tuz Przed Cuenca okazalo sie ze na droge zeszla przed godzina lawina blota i kamieni. Koszmarny Objazd wsrod domkow z gliny i galezi, agaw i opuncji - godzina stracona. Takie lawiny zdarzaja sie tu dosc czesto. Kilka lat temu z taka lawina splynelo w przepasc (wraz z mieszkancami ) dosc spore pueblo. Co jeszcze ciekawego sie stalo. Wczoraj w Quito wybralem sie do Instytutu weterynarii w sprawie nawiazania kontaktow, wymiany informacji w sprawie leczenia i profilaktyki zwierzat egzotycznych (przede wszystkim gadow). Niestety okazalo sie, ze mimo ich wszechobecnosci w tut. lasach ekwadorska weterynaria sie nimi nie zajmuje. Jak zwykle krowy, konie, psy i koty.... Z innych zwierzat jedynie swinki morskie, ktore traktuje sie tu podobnie do kurczakow w Polsce. Na ulicach pelno jest sprzedawcoe pieczonych swinek morskich (6$ za sztuke). Nie zjadlem....nie moglem! Wracajac do Quito. Wychodzac z wydz. weterynarii trafilem na antyrzadowa demonstracje studentow. Gaz lzawiacy, palowanie, kamienie, krzyki - dokladnie tak jak w Polsce w czasie Stanu Wojennego. Ameryka poludniowa to beczka prochu. W Wenezueli rzadzi komunizujacy przyjaciel Castro - Chavez, W Ekwadorze, Columbii, Peru, Boliwii wojskowi.... W rozmowach z tubylcami czuje sie duze napiecie....
Jutro rano wychodze w gory.... a ok. 15:00 w koncu do Selvas.

Jarek Zajączkowski
05-09-2012, 13:21
Witajcie! O 6 rano wyjechalem w wysokie Andy. A scisle do parku narodowego Cajas niedaleko Cuenca (30 km). Andy sa ......trudno znalezc odpowiednie slowa. Na jednym metrze kw. kilkadziesiat gat roslin, porostow mchow, rzadko klasyczne kepki traw. Na kwitnacych bromeliach i agawach pojawiaja sie niebieskie, polyskujace w sloncu kolibry. Wysoko nad szczytami szybuje jakis wielki ptak ( moze kondor...) W parku znajduje sie ok 2000 mniejszych lub wiekszych jezior zwanych tutaj lagunas. Szaro-czarne skaly, dywany z mchow, traw i porostow we wszystkich odcieniach zieleni, zolci,pomaranczy, gdzie niegdzie jakis rozkwiecony krzak blekit nieba odbijajacy sie w tafli jezior. To Andy. 5 godzin ciezkiego marszu po skalach. Za godzine wyruszam w kierunku wiecznie deszczowego lasu. (ok 100 km)

Nook
05-09-2012, 13:48
ładnie ładnie ale co z gadzinami ?:)

OLAFEK
06-09-2012, 01:13
A MOŻE PARE FOTEK KAKTUSIKÓW.
PROSZE.

Jarek Zajączkowski
08-09-2012, 10:32
Z Andow do dzungli typu gorskiego. Najpierw asfaltem, potem szutrem a na koncu po kamieniach. Astra trzymala sie niezle. Kilka razy zawisla na podlozu az w koncu w srodku dzungli przy wyschnietym potoku przecinajacym deoge na pol trzeba bylo wysiadac i rozbic namiot ptzy lesnym posterunku policji i (jak sie pozniej okazalo) przy stacji naukowo-badawczej Uniwersytetu w Quito (zoologiczno-botaniczno-weterynaryjna). Noc w dzungli to niezapomniane wrazenie. Rozgwiezdzone niebo - zupelnie inne. nie te gwiazdy, przeciete droga mleczna. A nizej las roziskrzony swietlikami o dlugosci ok 3 cm. W nocy dzungla wrzeszczy..... slychac tysiace rzab, miliony swierszczy. WQczesnie rano wyruszylismy w dzungle. Mocne wysokie buty, dlugie skarpety, dlugie spodnie i koszula.... Po 15 minutach wszystko bylo mopkre od potu.. temperatura 38 st C i wilgotnosc 98%. Zwierzeta..... myli sie ten kto wyobraza sobie dzungle jako zoo grzie wystarczy wejsc aby natknac sie od razu na pume, kapibare czy ktoregos z Boidae ze nie wspomne o legwanach. Przede wszystkim mnostwo owadow - bajecznie kolorowych i olbrzymich motyli, ogromnych do 10-15 cm dlugosci chrzaszczy, rozmaitych mrowek.... Pajeczakow.... itp - wszystko to gryzie szczypie, kasa w mysl starej zasady - lepiej zjesc niz byc zjedzonym. Ptaki najczesciej tylko slychac jak spiewaja, nawoluja sie wzajemnie w wysokich na kilkanascie metrow koronach drzew. Maszerujac 4 godz przez dzungle natknelismy sie na rwacy kamienisty strumien otoczony wysokim gliniastym brzegiem. I wlasnie tu spotkalem ptaki (papugi Lory) wyjadajace z brzegow strumienia glinke. Na ogrzewanych promieniami slonecznymi kamieniach wygrzewaly sie jaszczurki (niestety nie znam gatunku ale sa zdjecia) Mozna je bylo podejsc dosc blisko poniewaz jako strategie przezycia wybraly mimicre (do zludzenia przypominaly duzy zeschniety lisc) i prozaiczne udawanie trupa. Weze to przede wszystkim boa constrictor , ktory zaczyna aktywnosc o zmierzchu - bardzo trudny do obserwacji. W tym rejonie spotyka sie tez koralowki. Legwany zielone raczej na skraju dzungli lasu deszczowego w wysokich partiach drzew (im wyzej tym lepiej).
Jutro wyprawa pod czynny wolkam Tungaraqa (ok. Banios)

42d3e78f26a4b20d412==