Konserwacja straszyków i patyczaków

No więc. Gdy moja stara samica patyczaka indyjskiego już kropnie
to bardzo chciałbym ją zakonserwować. Jak to się robi? Bardzo
proszę o odpowiedź
Sqqter

Patyczaki są dość cienkie więc raczej nie ma z nimi problemu. Bierzesz takiego, szpilkę entomologiczną 0 albo 1. Przekłuwasz na tułowiu. Przyczepiasz do styropianu itp. Rozstawiasznogi (jeśli ma ładnie wyglądać), albo układasz wzdłóż ciała (by się nie niszczył). Suszysz tydzień w warunkach pokojowych (ale nie na słońcu, bo blaknie) i problem masz z głowy (no załatw sobie jeszcze gablotkę).
Straszyki to trochę inna jazda. Musisz naciąć odwłok (najlepiej od spodu). Wywalasz wszystkie wnętrzności z odwłoka, a pensetą lub jakimś haczykiem z tułowia. Robota jest śmierdząca, ale trzeba pocierpieć. Po wybebeszeniu bierzesz np. alkohol 70%, wacik i czyścisz wewnętrzne ściany ciała z resztek trzewi. Następnie sflaczały okaz wypychasz watą lub ręcznikiem papierowym (to ostatnie jest dobre). Nabijasz na szpilkę 2 lub 3, rozstawiasz mu nogi (albo nie), suszysz i do gabloty...

Efekt , może wyglądać tak:
http://republika.pl/owady_i_nie_tylk...straszyki.jpeg
Te straszyki nowogwinejskie pochodzą z mojej kolekcji. Lubię ten gatunek, bo nie wymaga preparowania wnętrzności.

Aha! jeśli preparujesz małe okazy to dobrze jest je nakleić na kartonik (dość długi), a nie przyszpilać owada bezpośrednio.
Straszyki mają tendencję do deformowania się podczas schnięcia, więc dobrze jest zrobić tzw. jeża. Polega to na tym, że wbijasz dużą ilość igieł dookoła straszyka tak, by stanowiły rusztowanie i dzięki niemu nie będzie zmieniał pozycji podczas schnięcia.

PS. Sorry za błędy, ale coś za często mi się przytrafia (chyba napatrzyłem się na posty na forum :)

Mi kiedyś zdechły straszyki kolczaste zostawiłem je w piwnicy na pułce i zupełnie o nich zapomniałem nic z nimi nie robiłem i ususzyły sie wręcz idealnie....
Słyszałem też że ktoś suszył jakieś Eurycanthy i z ładnym efektem obeszło się bez wyrzucania wnętrzności, starczylo nastrzyknięcie większą ilością formaliny od środka.

Formalina nie jest dobrym środkiem, bo szybko paruje (podobno ktoś tak też chciał stosować octan etylu co daje podobnie słaby skutek). Przy "tłustych" okazach patroszenie jest niestety nieodzowne (mam ten problem z preparatyką karaczanów madagaskarskich - cuchną gorzej niż straszyki).

jak to formalina nie jest dobrym srodkiem? owszem szybko paruje ale swoje zrobi , owady ktorych nie trzeba(a nawet sie nie da :P) patroszyc , po formalinie sa swietnie zakonoserwowane, jedynym cele jej uzycia jesn powstrzymanie gnicia od srodka ... wiec wg mnie jest dobrym srodkiem do takich zeczy

o octanie tez ja pisalem :) ale tu sie sprzeczac nie bede, to co pisalem o octanie etylu jest tylko moją obserwacją ....

a preparuje juz od dawna i chyba nie wychodzi mi to najgorzej ;)
Eusycanthy o ktorych wspomnial mimi to ja zasuszylem bez patroszenia. (chociaz juz chyba powinienem przynajmniej samice :) ale udalo sie i efekt jest niezly

http://terrarium.com.pl/forum/read.p...&i=1546&t=1510

tu jest dosc ciekawa dyskusja na temat preparowania :)

ja także używam formaliny i bardzo dobrze się sprawdza... przy wyciąganiu wnętrzności jest dużo kłopotu, brudu i smrodu, poza tym można przez przypadek uszkodzić owada. Ja tam polecam formalinę :)

no tak , Bizkit jednak w wielu przypadkach "paprania" sie z wnetrznosciami sie nei uniknie :P bo ciezko jest spreparowac owady o grubych odwlokach , tak by sie nie zapadly potem i nie zagnily .... ten klopot pojawia sie u modliszke i duzych owadow np Eurycantha (chociaz udalo mi sie samą formaliną calarathy :), Extatosoma -samice (tez sie udalo:D), Heteropteryxy .......

niestety u mnie bardzo trudno ja dostać bo w szpitalach juz się nie używa:-(

a skąd wziąść formaline?

czasem mozna ją zdobyc w aptece... albo u roznych chemikow.....

A znam tez osoby co przyjechaly do mnie i zapomnialy zabrac formalinki :D (no i ja zapomnialem dac:/ :P) prawda Mimi:> :P....