Lega oswajałem przez 1,5 roku. Najpierw przestał na mnie zwracać uwagę. On sobie spokojnie leżał na parapecie a ja zajmowałem się swoimi sprawami. Praktycznie nie zwracałem też na lega uwagi. Po pewnym czasie coś w nim "pękło" i zaczoł sam do mnie przychodzić.

Najpierw gdy miałem w słoiku larwy mączniaka a potem właził mi na kolana by np. wskoczyć ze mnie na stół.

Zdaje mi się że sukces polega na tym by legwan traktował człowieka jako coś oczywistego w swoim otoczeniu. To musi być naturalne.

Przykład:

Legwan siedzi sobie na parapecie a ty podchodzisz do okna jednak nie zwracasz uwagi na legwana. Nawet nie powinno sie na niego patrzeć -po prostu wyglądasz sobie przez okno. Leg najpierw czuje się niepewnie, podnosi się na łapach i szykuje do ew. ucieczki. Jednak gdy widzi że ty nie zwracasz na niego uwagi i traktujesz go jak "powietrze" to po kilku takich twoich "podejściach do okna" legwan przestaje na takie zdażenie reagować.

To na tym polega...