Mam podobne dowiadczenia jak Fatman.
(Czy przypadkiem nie spotkalismy sie u dr Jarka? Przyjechalem odebrac legwanice po zabiegu, a Ty przyjechales chyba na zdjecie szwow...)
Wlasnie mijaja trzy tygodnie od operacji. Kaziu jest w swietnej formie! aktywna, apetyt jej dopisuje, no i pewnie wkrotce brzuszek sie zaokragli ))
Jesli chodzi o okres przedoperacyjny, to jakies dwa, trzy tygodnie wczesniej spadl jej apetyt. W tym samym okresie przenioslem ja do nowego terra, wiec nie przykladalem do tego wagi. Myslalem, ze to klasyczny stres zwiazany z przeprowadzka. Ale tez przez caly ten czas byla bardzo pobudzona. Grzebala w podlozu, lazila po mieszkaniu probujac sie wciskac w rozne katy. Byla bardziej aktywna niz kiedykolwiek wczesniej.
Dopiero jak przez tydzien sie nie wyproznila, to sie zaniepokoilem. Zaczely sie wizyty u wetow itp. Ale o tym pisalem wczesniej.
Jak sie okazalo, w sytuacji mojej samiczaki nie bylo alternatywnego leczenia. Dr Jarek wyjal z niej 60!!! kul. Z czego jedna juz pekla... Pomoc przyszla w sama pore.
Mysle, ze przy bardzo wczesnym zdiagnozowaniu, mozna podjac probe leczenia bezzabiegowego. Ale, niestety, sa sytuacje, gdy pomoc moze tylko skalpel.
I jeszcze jedna uwaga.
Odpowiednio wczesnie mozna stwierdzic przedwczesne tworzenie sie kul zoltkowych, gdy mamy pewnosc, ze nasz zwierzak to... SAMICA.
A z okreslaniem plci, to roznie bywa.
Do samego konca bylem przekonany, ze moja Kaziu, to samiec.
A tu taka niespodzianka!
W kazdym razie w tym wypadku wszystko dobrze sie zakonczylo.
Pozdrawiam,
Janusz