Rysku - kiedys zwrocilam sie do Ciebie z prosba o opisanie zlamania konczyny u Twojego Gucia, byl to post dr.Jarka "konsekwencje MBD" teraz odpowiem, dlaczego Cie o to prosiłam. Zaczełam sie interesowac przypadkami zlaman u legwanow i sposobami ich leczenia. Dostalam na ten temat duzo maili. Przytocze dwa przypadki zlaman: jeden z gipsowaniem, drugi z przymocowywaniem konczyny do ogona i skutki ich leczenia przez niedoswiadczonych lekarzy.
Wnioski wyciagnijcie sami.

1 przypadek:
"Ja mam małą agamę błotną. Ma ok. 3 miesięcy.
Jak ją kupiliśmy, to okazało się, ze ma złamaną nóżkę.
I weterynarz zalecił gips. Szkoda tylko, że nie był umiejętnie założony i
maluszkowi tamował krążenie krwi.
Stopa zaczeła puchnąć. Na szczęście szybko zauważyliśmy i zdjeliśmy gips.
Gdyby trwało to dłużej pewnie straciłby nogę.
Ale na szczęscie wszystko się dobrze skończyło!!!
Nóżka zrosła się bez gipsu, a mały jest teraz okazem zdrowia!!! Taka śliczna tłusta agamka!!!(odpukać!!!)
Oczywiście zmieniliśmy weterynarza!!! "

2 przypadek:
"Złamanie było (jak stwierdził lekarz) spowodowanwe odwapnieniem - to było w miesiąc od jego kupienia - i kości były tak słabe, że mogły pęknąć przy byle skoku. Złamana była kość udowa. Zrobiliśmy zdjęcie RTG i nogę przymocowano do ogona za pomocą plastra. Ten ogon trochę sie ruszał ale lekarz nie znalazł innego sposobu - twierdził, że gdyby kości były mocne to można by kości połączyc prętem wsuniętym wzdłuz obu części kości i tak by sie elegancko zrosło. Ale tu, pewnie przez ruch spowodowany ogonem uszkodził sie staw biodrowy. I teraz rusza nim tylko tak na 45 stopni. Kośc się w końcu zrosła (trwało to chyba ze 2,5 miesiąca - robiono w międzyczasie ze 3 zdjęcia - naświetlany UVB i podawałem mu zalecony przez weterynarza preparat wapniowy. Teraz na tej nodze chodzi i wspina się, no ale ten staw nie za bardzo chodzi. Sumując to ten pomysł aby noge przywiązać do ogona to nie był najlepszy - choć nic innego nie przychodzi mi do głowy. "


Przypadek mojego legwana juz kiedys opisalam, napisze tylko, ze byl leczony bez gipsu i jakichkolwiek innych usztywnien. Jeden lekarz zalozyl bandaz - drugi kazał zdjac i powiedzial o negatywnych skutkach usztywnienia: nieruchomy staw. Z perspektywy czasu doszłam do wniosku, ze to bylo dobre posuniecie. W usztywnieniu legwan bardzo sie meczyl, denerwował, szamotał. Po zdjeciu plastrow lezał spokojnie na plaskim podlozu.
Wszystko sie zroslo w przeciagu 1 miesiaca. Wazne, ze stawy sa ruchome i nie ma problemu w poruszaniu sie.

Co do złaman: jezeli jest opuchlizna to ona sama jest naturalnym usztywnieniem. Zeby sie szybko zrastalo nalezy zwiekszyc dawki wapna i mineralow zastrzykami. U weta wizyta konieczna.
Czasami legwany w takich przypadkach nie jedzą - wtedy trzeba je karmic wartosciowym jedzonkiem, żeby szybko wracaly do zdrowia. Jezeli to zapewnimy wystarczy 1 - 1,5 miesiaca i wszystko sie zrosnie.

Dr. Jarku: Chopin i ja "nie strzelamy głupotami". Tu są opisane nasze i innych przypadki.

Pozdrawiam
[gadzinka]

Ps. Bardzo proszę wszystkich forumowiczów, ktorzy mieli podobne przypadki o wypowiedzenie sie na forum lub do mnie na priv.
Dota - co z Twoim legwanikiem?