-
Re: Czym zywicie
Mój prawie dwuletni legwan jest roślinożercą, pewnie bardziej z mojego wyboru - gdy go kupiłam, znane mi źródła wiedzy o legach preferowały szkołę mięsno-roślinną, jednak moja "humanitarna" natura nie wyobrażała sobie rzucania małych bezbronnych robaczków lwu na pożarcie (do dzisiaj pamiętam swoje przerażenie, jak zaraz po zakupie, za namową sprzedawcy spróbowałam dać Bazylemu żywe mięsko, a on zachował się jak prawdziwa bestia - wtedy był to ten jedyny raz i wtedy też powiedziałam sobie, że nigdy więcej). Jako więc typowy roślinożerca Bazyli uwielbia: koniczynę, nasturcję, malwę, gwiazdnicę, żółtlicę drobnokwiatową, fasolę, ogórki i banany. Także kiełki fasoli mung i winogrona. I jeszcze wszelkie gotowane warzywa. I jeszcze suszone morele A za śliwkę węgierkę to chyba dałby się pociąć na kawałki. Nie znosi natomiast suchego żarcia dla legwanów. Za mniszkiem w tym roku nie przepada, w tamtym było dużo lepiej. Nie lubi również tzw. "wapniowych posypek", za to smakuje mu tynk na balkonie
)). I na koniec mała dygresja: określenia typu "biały ser lub jogurt nie, bo w naturze tego nie ma" nie do końca mnie przekonują. W naturze legwan nie dostaje wielu rzeczy, które je w niewoli - większość roślin jest inna, nikt mu nie gotuje jajek, warzyw czy nie suszy owoców, nie preparuje płatków owsianych albo zarodków pszennych. I nie dodaje witaminek i wapieńka. Wydaje mi się, że argument o szkodliwości danego pokarmu nie może sprowadzać się tylko do tego, że go nie ma w naturze, bardziej niech będzie przekonywujący fakt, że zawiera coś niedobrego lub z jakiegoś tam powodu niedobrze wpływa na organizm lega. Ale epistoła!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum