Co z tego, że organizacja np. typu PST będzie wspomagała TOZ jak oni ( przynajmniej te osoby z TOZu które tam były ) nie chcą dostrzec tego problemu. Raporty z naszymi uwagami poszły do Częstochowy i Warszawy, sam rozmawiałem również telefonicznie z kimś "ważnym" ( mam nazwisko ) z warszawskiego TOZu i do dzisiaj nic. Najpierw trzeba chcieć rozwiązać problem, a następnie umieć to zrobić. Ani jedno, ani drugie w przypadku TOZu na dzień dzisiejszy nie jest możliwe. O gadzich, ptasich czy małpich problemach ci ludzie nie mają pojęcia. Przedstawiciel TOZu z Warszawy powiedział, że specjalistę od gadów mają w Szczecinie i trudno go na Śląsk ściągnąć . Wysłali ludzi od piesków i kotków i żeby było śmieszniej to te panie nam opowiadały jak to miesiąc trwa zabieranie komuś maltretowanego np. psa. Takie jest prawo i możliwości jego egzekwowania przez TOZ :-( . Pozdrówko! Rysiek