Jak ja namawialem rodzicow na swojego pierwszego ptasznika, to bylem dopiero w 2 klasie podstawowki, wiec nic z tego.
6 lat temu, jak jeszcze bylem w podstawowce, udalo mi sie ich namowic na zbozowke. Na poczatku nikt nie chcial sie na to zgodzic, gdyby nie przypadek, ktory zmienil ich nastawienie. Kiedy ja bylem na obozie, tato znalazl rannego zaskronca, ktorym opiekowal sie i wypuscil go, gdy jego stan sie poprawil.
Wkrotce dostalem telefon, ze jak tylko wroce do domu, moge zamawiac zbozowke.
I tak do dzisiaj mam swoja slicznotke :]