Szczerze mówiąc spodziewałam się bardziej entuzjastycznego podejścia wszystkich forumowiczów do tego pomysłu - jak na to wpadłam to ucieszyłam się, że znalazł się kolejny sposób na przetrwanie zimowej posuchy. Jak ma się 2,5 letniego, 145 cm-owego stwora, to trzeba się nieźle natrudzić, by zapełnić mu żołądek wartościową karmą - a muszę się pochwalić, że Bazyli przez całą ostatnią zimę nie dostał ani jednego liścia sałaty i zaledwie dwie niewielkie pekinki. Ale każdy karmi, czym uważa. Łączę pozdrowienia. Izabela