Według mnie podawanie dużym( większym niż 100 cm ) legwanom pokarmu zwierzęcego jest zbędne poza szczególnymi wypadkami(osłabienie, ciąża). W jakiś śladowych ilościach(np. raz na miesiąc kilka gramów) nie zaszkodzi.O tym, że w dużych ilościach szkodzi wiem. Poza tym zwykle większe legwany nie polują, w odróżnieniu od młodych, więc trzeba by to było jakoś w jedzeniu przemycać. Po co?
Jeśli chodzi o konsultację weterynaryjną, to korzystałem z wiedzy dr Maluty, która nie spotkała się z przypadkiem chorób nerek czy wątroby u legwana, któremu podawano owady czy noworodki w ilościach proponowanych przeze mnie, pomimo, że zajmuje się ich leczeniem od wielu lat i ma pod opieką weterynaryjną bardzo wiele osobników w tym i w wieku 8-10 lat. Spotyka się natomiast często z przypadkami chorób legwanów karmionych dużymi ilościami białka w ogóle( także serem, tofu itp.). W czasopiśmie "Vivarium"z 2002 roku rownież podano, że młodym legwanom uzupełnianie diety(w granicach 5-10%) o owady, noworodki mysie i jajka nie szkodzi i nie wywołuje chorób wątroby i nerek, równocześnie wspominając o szkodliwości podawania tych pokarmów w dużych ilościach, jak również szkodliwości pokarmów sztucznych( tofu, sery, pokarmy dla psów, chleb, itp.) Według mnie w tej chwili wylewa się dziecko z kąpielą: trąbi się wszędzie o ogromnej szkodliwości pokarmu zwierzęcego( bez różnicy jakiego) dla legwana zielonego, biorąc pod uwagę jedynie przypadki ekstremalne, jak karmienie siekaną wołowiną i psią karmą. O tym, że UZUPEŁNIANIE przez młode legwany diety roślinnej o owady i drobne kręgowce jest naturalne, jakoś się zapomina, a szkoda, bo dieta wegetariańska dla maluchów nie zawsze jest optymalna. Ja obserwowałem to przynajmniej kilkukrotnie, bo gdyby legwany tak wolno rosły w naturze, nigdy nie dożyłyby wieku dojrzałego.