Są rozmaite formy pomocy. Jeśli ktoś z przyjaciół (i nie tylko) zwróci się do mnie o pomoc w sprawie chorego konia.... kontaktuję go bezpośrednio z możliwie najlepszym znanym mi "końskim" kolegą doktorem.... Przekazywanie pacjentów specjalistom nie jest ujmą na lekarskim honorze. Jest moim zdaniem przejawem odpowiedzialności za pacjenta.
Podobnie jak w medycynie "ludzkiej" - laryngolog nie wytnie "ślepej kiszki".
Inna sprawa to porady telefoniczne czy internetowe - bardzo ryzykowne . W wielu przypadkach jednak, z powodu braku możliwości bezpośredniego kontaktu z pacjentem - jedyne możliwe. Zmniejszając ryzyko błędu w diagnozie często zdarza mi się prosić właściciela chorego zwierzęcia o udanie się z nim do najbliższej lecznicy weterynaryjnej oferując jednocześnie telefoniczną konsultację diagnozy i metody leczenia (dawki, sposób podania leku itp) w bezpośredniej rozmowie z kolegą lub koleżanką lekarzem (z całym szacunkiem dla ich wiedzy i zaangażowania).
To działa...