Zgadzam sie z Toba w calej rozciaglosci. Dlatego w miare mozliwosci szukam pomocy u Was - specjalistow w tej materii. Niestety tak bywa, ze studia filmowe oszczedzaja na zatrudnianiu konsultantow. A szkoda!

Czyli sadzisz, ze lepiej byloby podawac nazwy lacinskie? Bo mam dylemat - czy zostawiac nazwy angielskie (w stylu: "King Brown" czy "dugite") czy jednakowoz przerzucic sie na lacinskie nazwy (czyli: "Pseudechis australis" czy "Pseudonaja affinis"). Co jest momentami o tyle nie wygodne, ze na filmie pojawiaja sie napisy z nazwami angielskimi.
Czekam nieciepliwie na porade i pozdrawiam, Agnieszka