wiem Olafku, czytałam o twoim przypadku
olałam dzwonienie o 11 w nocy do weta i pojechałam do jedynej czynnej apteki - kupiłam parafinę za kosmiczną cenę 1,70 i włalam agamkowi ją do dziobka. cale szczescie poskutkowalo, bo juz mialam z nim jechac na usg. agamek zrobil wzrocowa kupe, tyle ze z drobinkami fugi :| a wiec szczescie w nieszczesciu, ze jednak nie zjadl kamyczkanajadlam sie strachu, ale wszystko poszlo gładziej, niż sądziłam