Cóż, czasem ma się pecha. Myślę, ze to wyjątkowe przypadki. Choć stosuję mech, korę, gałęzie, darń wziętą prosto z lasu, łąki od kilkunastu lat nigdy nic złego się nie przyplątało. Dlatego nigdy takiej "sterylizacji" nie polecam. Czasem, w przypadku np. kory mam wrażenie, że robi więcej szkód niż korzyści, bo po przeprowadzonej "sterylizacji" ginie swoista równowaga i następuje wysyp najbardziej odpornych i wytrzymałych pleśni. Natomiast z korą bez "sterylizacji" nigdy nie miałem problemów. Zresztą różne pasożyty można przynieść na świerszczach czy choćby latem karmiąc jaszczurki "planktonem łąkowym".