Z "planktonu łakowego" można wszystko (jak wspomniano pszczoły, osy, trzmiele, szerszenie warto wypuścić na wolność). Zwierzęta same uczą się co jest niesmaczne lub może ugryźć. Na moich oczach młode jaszczurki z Lacertidae nauczyły się np. tak łapać niektóre pluskwiaki, aby uniknąć ugryzienia. Z kolei np. kameleony po pierwszym "sparzeniu się" unikały już określonych gatunków. Powoli mijają czasy gdy zwierzętom podaje się wyselekcjonowany pokarm do miski. Niech same zapolują, poszukają czyli jak pisze mój przedmówca "niech się pomęczą". Oczywiście trzeba unikać tylko ewidentnie trujacych czy silnie jadowitych zwierząt, które mogłyby zrobić naszym podopiecznym realną krzywdę. Ale z planktonu łąkowego tylko błonkówki mogą być naprawdę groźne. Ja robię od wielu lat w ten sposób, że po "czerpakowaniu" czyli zamiataniu czerpakiem łąki wrzucam wszystko razem do słoika (trzeba tu pewnej sprawności, aby wszystko nam nie wyleciało), w domu słoik do lodówki. Gdy spadnie temperatura i metabolizm, ruchliwość bezkręgowców wybieram ewentualnie pszczołę czy trzmiela co się tam zaplątał i jeszcze zimną całość zawartości słoika wrzucam do terrarium (trzeba mieć drobne siatki jako wentylację). Bezkręgowce bardzo szybko się ogrzewają i rozłażą po terra. Zaczyna się polowanie. Następnego dnia usuwam z terra nasiona i źdźbła które wrzuciłem razem z "planktonem".