Black napisał(a):
>
> Zywy towar nie podlega wymianie ani zwrotowi pieniedzy!
> Jest to w kazdym sklepie. Po wyjsciu ze sklepu nie wiemy co
> klient robi z danym zwierzakiem. Wiele przypadkow widzialem i
> nie moge przyjec reklamacji na to ze ktos kupil np. fretke i
> ja zdeptal i ma do nas pretesje ze zdechla lub to ze jakis
> 12-to latek kupil legwana bo kolegi rodzice kupili i nie
> sluchal mnie co mowie do niego, sprawa miala sie tak ze
> dzieciak spuscil wode rybkom i wposcil lega i na dodatek
> zalozyl pokrywe(( Po tygodniu matka dzieciaka przyszla
> domnie z pretesjami ze sprzedalem zdechlego lega!
> DLATEGO SKLEP NIE ODPOWIADA ZA ZYWY TOWAR KTORY PRZEKROCZYL
> PROG SKLEPU!

Nie podnoś głosu.
Adrian pytał , co będzie w wypadku gdy zwierzak jest chory i ja napisałem co myślę o odpowiedzialności sprzedawcy w tym wypadku, i napisałem też, że potrzebna by była pisemna opinia weterynarza. Jak wyobrazasz sobie taką opinię, jeżeli małolat zadusi fretkę podczas zabawy ? Poza tym sama sugestia do mnie jako klienta w sklepie , że sprzedawca za nic nie odpowiada bo ja mógłbym ewentualnie być głupi/niedouczony/albo lubiący się znęcać skutkowałaby wybiciem zębów (w przenośni oczywiście, ale uczucie byłoby podobne, wierz mi).
Znam handlarzy, których szanuję. Wiem , że powiedzą mi skąd pochodzi zwierzak i co się z nim działo w sklepie. Znam też takich, u których nie kupię rybki na karmę , bo boję się , że to chemiczne trujące wraki.

Tyle tylko, że mnie stać na próby.

Swoją drogą chorego zwierzaka ja bym do sklepu nie oddał, wysłał bym tam inspektorów TONZ, ale nie zwierzaka. Gdyby kiedyś jako sprzedawcy (o ile dobrze zrozumiałem) zdarzyło Ci się sprzedać (czego ani Tobie, ani klientowi nie życzę) zwierzaka chorego na zarazę zwalczaną z urzędu i ktoś by to rozpoznał, to zobaczysż gdzie rozwiewają się marzenia o braku odpowiedzialności po zgarnięciu kasy.

pozdrowienia i bez urazy

Cahir