W sklepie co prawda powinien znajdować się człowiek znający
również gady(jeżeli są na stanie) - jednak podejżewam Nazer,że trafiłeś na inną zmianę.
To czy sprzedawca używa rękawiczek(młode boa czasem"biją") jest kwestią indywidualną.
200zł w sklepie to nienajgorsza cena - choć zwierz najprawdopodobniej
pochodził z Czech(pozbądźmy się złudzeń-większość boasów na rynku to "kundle" z przemytu).
Natomiast branie do rąk zwierzęcia świeżo po zakupie(po transporcie , zasiedleniu i przed zaaklimatyzowaniem)nie jest zbyt właściwe.
Początkujący ma zaś "obowiązek" samemu zdobyć informace(biblioteka,czytelnia,internet,czy ZOO)a nie bazować na bredniach pierwszego lepszego pracownika skl.zool.,który jest np.specem od ptaków-a gadami się brzydzi.
Paranoją jest wymaganie aby wszyscy związani z handlem zool. znali dokładnie każdą grupę zwierząt.
Ja np.niemam zielonego pojęcia o papugach czy paletkach(zaznaczam iż w sklepie nie pracuję).
Nie neguję tego,iż w niejednym sklepie zwierzaki przechodzą piekło,jednak
Pylius trochę przesadza(zbytnie uogólnienie).