Zapomniałam o paniach od biologii - notorycznie się z takimi debilkami spotykałam - i w podstawówce, i w liceum o profilu biol.-chem., które uważają węże i inne "obrzydlistwa" za coś potwornego, nie mówiąc o biologicy z rzeczonego liceum, która na widok myszy wspinajacej się po firance o mało nie umarła ze strachu na swoim małym biureczku... I to jest autorytet???????????