Też mam hodowlę myszek i nadwyżki wrzucam do zamrażarki. Dorosłe myszy przed spotkaniem z lodówką mają spotkanie z kantem biurka, a noworodki wrzucam na ok 5 minut do -20st.C potem wyciągam martwe, pakuje, i z powrotem do zamrazarki. Nie wyobrazam sobie jakos zeby tłuc noworodki o kant stołu bo węże z reguły jedzą noworodki, a nie dżem z noworodków. Przy pierwszej zabijanej myszy miałem dylemat czy ją skillować, ale przypomniałem sobie jak kiedyś jedna z nich ugryzła mnie w palec i... jeb!!! Leży zdechła. No a przy następnych to: "Tamtą zabiłem, to co się teraz bede rozczulał" Zabijesz raz, zabijesz i drugi. hmm... to też strasznie zabrzmiało...
Pozdrófki!