Takim drobnym chwilowym zewnętrznym defektem oka nie masz co się martwić.
Ja kiedyś miałem wielkiego stracha, jak mój pyton królewski uszkodził sobie poważnie oko.
Jak wiadomo ten gatunek nie jest do końca stworzony do wspinaczek, i często "rzuca się z motyką na słońce" :].
Po prostu naderwał sobie tak zwaną łuskę okularową otaczającą oko od zewnętrznej strony, po wylince łuska zeszła wraz ze starą skórą samo oko nie było widoczne. Było tylko widać różową lekko opuchniętą błonę ( straszne ). Wąż na szczęście z tej ułomności nie robił sobie problemów . Po następnej wylince łuska okularowa zaczęła się regenerować, na dzień dzisiejszy nie ma nawet drobnego śladu po tamtym wypadku.