W naturze młode żywią się przede wszystkim żabami, rzadziej jaszczurkami, w miarę wzrostu przechodzą na drobne ssaki i ptaki( dorosłe niemal nigdy nie jedzą zwierząt zmiennocieplnych).
Nie jest konieczne odwzorowywanie tego w hodowli, o czym świadczy ileś tam dziesiąt generacji zbożówek różnej maści. Niejedzący osobnik z równym prawdopodobieństwem może odmówić żaby jak i noworodka, a po co karmić tak węże które dobrze jedzą myszy? Zresztą krajowe gatunki absolutnie nie nadają się, choćby dlatego, że są pod ochroną, poza tym dochodzi jeszcze ryzyko zapasożycenia węża, no i skąd wziąć je teraz:-)? Hodowlane karliki i platany mają za to silne egzotoksyny( zwłaszcza ten drugi gatunek) i może dojść do zwrócenia pokarmu( w znanej mi hodowli waran nilowy zwymiotował po kilku minutach podaną platanę i potem przez dłuższy czas odmawiał pokarmu), a nawet zatrucia, zwłaszcza młodego węża. Raczej odradzam.
Znam szereg lepszych metod namówienia zbożówki na jedzenie niż karmienie chronioną albo trującą żabą np. podanie noworodka martwego, albo dla odmiany tarzającego się intensywnie przez kilkanaście minut w konwulsjach( okrutna metoda, ale nieraz bywa konieczna i się sprawdza).