Ja pamiętam jak kiedyś musiałem swoją zborzówkę karmić jak przyszła z zoologa, w którym ją karmili nie oseskami tylko jakimiś robakami (po pół roku miała ledwo 20 cm). Musiałem przekroić żywcem myszkę (małą) na pół, a później ją wepchnąć Po 3 miesiącach takiego karmienia ponownie wsadziłem mu na próbę chodzącą już myszkę i poszedłem gdzieś. Wracam..., a tam myszki nie ma