Oczywiście wyjmowanie węża z terrarium jest stresem, ale pozwolę mieć troszkę odmienne zdanie. Nie chodzi tu o zabawę z wezem bo to nie zabawka ale o kontakt węża z właścicielem. Ja wyjmuję swojego boaska najczęściej w niedzielę. Oczywiście, jeżeli jest zawinięty wokół konara to na siłę go nie wyciagam, ale gdy leży na półce to łagodnie go wyjmuję. Oczywiście przed wyjęciem myję ręce i staram się nie używać przedtem róznych pachnideł. Zdecydowanie odradzam wyjmowanie przez pierwsze 4 - 5 dni po karmieniu, zależy od wielkości pokarmu i szybkości trawienia. Z wyjęcia węża rezygnuję też przed i po wylince. Po wyjęciu węża pozwalam mu badać otoczenie, ale najczęściej leży spokojnie na moich kolanach lub owija się wokół szyi i grzeje od ciepłej skóry. Mogę sobie pozwolić na dłuższe trzymanie węża, gdyż mam w domu bardzo ciepło. Czas kiedy trzymam węża poświęcem w dużej mierze na kontrolę stanu łusek, pyska, okolicy kloaki. uważam, że taka kontrola jest koniecznością. Lepiej wcześniej zauważyć zmiany niż potem długo leczyć. Poza tym raz w tygodniu pozwalam swojemu pupilkowi popływać w wannie co najwyraźniej sprawia mu przyjemność, gdyż wcale z niej nie ucieka. Oczywiście pilnuję aby woda miała około 28 stopni. Oczywiście rozumiem Fryzjera, że nie wyjmuje bo jego śliczna parka ma zapewne doczekać się potomstwa. Zauważyłem, że mój boasek przywyczaja się do tego rytuału. Sam fakt, że trzymamy te zwierzeta w domu niestety robi z nich zwierzęta domowe. Ja wolę, aby mój boasek, jak będzie miał dobrze ponad 2 m raczej nie gryzł mnie nawet kontaktowo