No co Obcy. Nie ma się o co burzyć. Napisałem tylko to co uważałem za najbardziej racjonalne. A że ubrałem to w troszkę zabawne stwierdzenie to nie moja wina Acha. I jeszcze może by jedna opcja (ale nie dam głowy bo nie znam się za bardzo na tych rzeczach) - po zrzuceniu wylinki skóra (znaczy łuski) były jeszcze miękkie i nie zdążyły dobrze wyschnąć i stwardnieć po wylinieniu i w wyniku tego wąż czuł się zagrożony bo nie miał swojego "pancerzyka"