Mówiąc szczerze, u mnie (Trójmiasto) weterynarzy od gadów nie ma, znajomi lekarze nieraz do mnie przysyłają ludzi. Znam pewne węże, u których pozostawienie pojedynczych jaj to reguła( głównie mahoniówki), jaja są normalne, po prostu czemuś samica zapiera się przy ostatnim. Chyba bardziej stresujące jest wożenie do lekarza i zastrzyk niż wymasowanie jaja, zwłaszcza, że zwykle wystarczy tylko lekko je popchnąć, a samica już dokończy sprawę. Nigdy też nie stosowałbym tej metody, gdyby zaparciu uległa duża liczba jaj, pojawił się podczas zabiegu opór, czy wąż zaczął zdradzać jakieś niepokojące objawy. Nie jestem też pewien, czy można ten zabieg stosować u węży składających relatywnie duże jaja( np. Python regius).