U mnie ucieczki węży to był chleb powszedni. Z braku czasu nie skonczyłem terra, i włozyłem do niego lokatorów. Średnio 3 razy w tygodniu szukałem ich po nocach. A zbozówki lubią wędrować... Raz znalazłem jednego podróznika w piwnicy, w pralni (piętro niżej). Przeszedł obok pojemników hodowlanych z myszami, i nawet nie zaskoczył na degustacje, he he. Szczytem był moment, kiedy po około 6 godzinach szukania, moja siostra przypadkiem spojrzała na... drukarke! Siedział w drukarce (właściwie na podajniku). To był dzień, kiedy zbulwersowany poszedłem do sklepu i kupiłem nowe terrarium. Dziś się już wysypiam