Umowy międzynarodowe to właśnie zrzeczenie się części suwerenności na rzecz organizacji międzynarodowej. Rząd Madagaskaru gdyby nie naciski międzynarodowe w ogóle by się nie zajmował żadną ochroną środowiska. Zresztą efekty tego zajmowania się są dość żałosne. Bardziej od węży znana mi jest sytuacja żółwi. Co z tego, że jest zakaz eksportu jak na znacznych obszarach toleruje się wyłapywanie i zjadanie tych zwierząt przez tubylców. Pod naciskiem miejscowych i zagranicznych importerów Madagaskar występuje czasem z wnioskiem o eksport jakiegoś gatunku i nawet dostaje. Ale do celów handlowych to musi być II załacznik, nie z I. Tak było z żółwiami z rodzaju Pyxis. Ich eksport przez 2 lata (kilka lat temu) spotkał się potem z totalną krytyką, bo większość żółwi i tak padło, a jego rozmnażanie w niewoli to nadal duży wyczyn. Teraz, od 17 lutego 2005, Pyxis jest na I załaczniku, więc takie numery nie przejdą. CITES przynajmniej stara się, aby przed podjęciem decyzji były zrobione jakieś badania dotyczące liczebności, ale z tym bywa różnie i czasem opiera się na opiniach miejscowych "specjalistów". Poza tym kraje pochodzenia zwierząt to często państwa gdzie szaleje korupcja, a kompetencje urzędników nie są zbyt wysokie.