Sera "LAX-cośtam" podałam dziś rano (2 kropelki). I będę kontynuować.

Jeśli chodzi o piasek to jestem na to uczulona i go obserwuję - nie je. Zresztą teraz zimą wogle nie wychodzi z domku - wyciągam go tylko na kąpiele, wygrzewanie i jedzenie. Je zwykle mieszanki: mlecz, koniczyna, rzeżucha, rzodkiewka a do tego, oczywiście żeby był łaskaw cokolwiek zjeść - troszkę banana, jabłka czy białego sera - ser raz w tygodniu ale nie zawsze je, podejrzewam że sam sobie reguluje czy go potrzebuję. Raz na miesiąc a nawet żadziej je trochę żółtka a latą dżdżowniczkę. Dodam że banana je tylko dla smaku, troszeczkę, bo inaczej nawet by nie zechciał powąchać wyhodowanego z takim bólem jedzonka.

Potrafię go poić - insulinową strzykawką - można dawać malutką ilość, którą się nie zakrztusi a Zygmunt we współpracy jest wdzięczny .

Wczoraj wieczorem schodziła mu już skóra z ogona, na razie połowa i to od dołu. Podchodzi to pod przedawkowanie wit. A – jeżeli tak, to za jakieś 14 dni będzie miał pęcherze wypełnione surowiczym płynem. Jest napisane, żeby smarować go antyseptycznymi maściami – nie wiem jakimi (od jutro będzie zażywał rumiankowych kąpieli); żeby uzupełniać mu płyny – nie wiem jaką ilość płynów powinien przyjmować 620 gramowy żółw, który w okresie zimowym jest kąpany codziennie, jednak podczas kompieli nie pije.

I jeszcze jedno: czy mogę podawać choć śladowe ilości marchwi (przedawkowałam nieszczęsną wit. bo Zygmuntowi ciągle puchły powieki, raz nawet zebrała mu się ropa) – dostawał w kroplach – za często mea culpa – no i dodatkowo marchew.