Dziekuje bardzo za dobre rady!
Mam jeszcze jedno pytanko. Jak karmie ja raz dziennie, to ona dlugo tak moze jesc i jesc... I tak pochlania dzdzownice za dzdzownica i nic.. ciagle glodna...
Ciagle wystawia ten piekny pyszczek, chcac jeszcze! Czy jest w tym jakis umiar? Dodam, ze ona nic nie zostawia, bo zjada mi prawie jak podaje, chyba ze to dzdzownice, to ugania sie za nimi do konca, wiec raczej to ja musze konczyc, bo nasze poranne karmienie trwało by do południa.
Co radzicie, czy jest jakis limit pokarmu? Czy w jej sytuacji, tj. po jej prawdopodobnym wybudzeniu z zimowania, mam ja karmic do upadlego? Choc mysle, ze w tym wypadku - to ja sie chyba pierwsza poddam ;-)
Pozdrawiam Wszystkich!