-
Re: allegro
jak czytam o takich ludziach odrazu mi sie przypomina sytuacja z przed roku u mnie w miescie....
zima zeszlego roku....
od znajomego uslyszalem ze w malym drewnianym sklepiku na miescie (nawet niewiedzialem ze takowy jest) maja ogromnego zolwia do sprzedania...
a poniewaz mialem sporo moich zolwi dosc sporych kolo 20cm chcialem z ciekawosci zobaczyc tego "olbrzyma"
po dlugoch poszukiwaniach tego skelpiku znalazlem , wchdzoe do srodka i patrze (widok mnie przerazil) :
- samica czerwonolica (okolo 26cm skorupy) w malym akwa (tak ze sie nawet nie mogla odwrocic) woda metna do polowy skorupy siega ...a w kolo plywa suchy gamarus chyba jedyny pokarm tego zolwia...skorupa lekko znieksztalcona... (widac brak swiatla)
poddenerwowany pytam sprzedawczyni czy na sprzedaz i skad jest
odp:
- 50zl przyniosl jakis chodowca....
z braku kasy kupic go nei moglem... ale uspokoila mnie "przesympatyczna " sprzedawczyni twierdzac ze sama ma zolwie i jak nikt go nei wezmie to ona wezmie go do swoich i sie nim zaopiekuje...
uspokoilem sie i poszedlem 
wrocilem dwa tyg pozniej .... z ciekawosci.... po wejsciu patrze zolw dalej siedzi w tym samym miejscu .... woda zimna (ogrzewane tylko farelka) jedno oko zaklejone zapuchniete:/
nic nie powiedziedzialem tylko spytalem czy dalej chce za niego 50zl (bylem gotow go wziasc)
jej odp mnie prawie zwalila z nog
- 20zl dzis mamy promocje....
dalem jej to 20zl i kazalem zowia "zapakowac"
ona na to zebym sam go wziol bo ona go w rece nei wezmie:/
wten sposob ta zowica do dzis sie dzi u mnie juz zdrowa i ma sie dobrze 
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum