Jestem za wariantem 1. (poprawka tu miała być 2)

Wariant drugi, owszem sprawdza się przy rybkach, symuluje źródło wybijające poprzez dno zbiornika (korzystne dla roślin) i faktyczne zabezpiecza filtr podżwirowy przed osadzaniem się zanieczyszczeń, ale... Sprawdza się to przy rybkach i bogadych w ukorzenioną zieleń akwariach, gdzie zanieczyszczenia są małego kalibru i swobodnie unoszą się pod wpływem delikatnego ciągu od dołu. A podłoże niczym nie jest ruszane. To rozwiązanie stosowane jest tam gdzie tworzy się ogrody podwodne i gruntowne czyszczenie dna nawet raz w roku jest niemożliwe bo zniszczyło by się przy tym rośliny. stosuje się tylko odmulacze.

Przy zółwiach mamy dużo więcej ciężkich zanieczyszczeń, niestrawione ości czy pokruszone skorupki ślimaków jak też zdrewniałe części skonsumowanych roślin. Tego typu zanieczyszczenia i tak opadną w dół i zbiorą się na dnie. Ciągłe przekopywanie żwiru przez żółwia będzie w tym pomagać. Odmulacze nie dają rady wyciągnąć wszystkiego to tym bardziej delikatny ruch wody spod żwiru tego nie zrobi. Dlatego tak czy inaczej dno trzeba będzie wyczyścić.

Rozwiązanie z zasysaniem wody filtrem kubełkowym przez filtr podżwirowy ma też tą zaletę że jest tylko jeden silnik (w kubełku) napędzający całość, co jest bardziej ekonomiczne, i cichsze.