Na Twoim miejscu już dawno pokazałabym tego żówia jakiemuś dobremu fachowcowi, a takich macie w Warszawie (polecam dział Weterynarze i listę). Sama na pewno nic bym nie przebijała, nie zdzierała ani nie udrożniała. Zresztą przyznam, że nie słyszałam o takich przypadkach, jak Te opisane przez Ciebie. Niemniej szkoda, że wczesniej nie zdecydowałeś się na wizytę u lekarza .Może zwierzęta męczyłyby się krócej. A może dalej się męczą, więc wybierz się do sprawdzonego weterynarza.

Pozdrawiam
Natalia