W moim akwarium też panowała kiedyś "zgoda, symbioza i harmonia", dopuki glonojad nie urósł. Pewnego wieczoru zajżałam do akwarium a tam, ogon glonojada, tyle że bez właściciela. Po dokładniejszych oględzinach zbiornika pod wyspą znalazłam poobgryzane szcządki biednego zwierzątka. Najwyraźniej glonojady nie należą do żółwich przysmaków. To dopiero był przykład symbiozy!