Odzywam się, ponieważ napisałeś do mnie na priv (ostatnio bywam na tym forum rzadko). Nie jestem żadnym specjalistą i mogę Ci poradzić jedynie szybki kontakt z dobrym weterynarzem - choć wiem, że to trochę teoria... Obraz, który podałeś jest przerażający, prześwietlenie bardzo wskazane - potwierdzi albo wykluczy jajka, a może pokaże jakieś inne przyczyny. Jak do tego doszło - to efekt jakiejś długotrwałej choroby, czy stan nagły? I co to za żółw? Jak duży? Co mówił weterynarz?

W międzyczasie trzymaj go w cieple, najlepiej pod grzejącą lampą, ale nie wysuszaj nadmiernie. Zrób mu jakąś czystą i przytulną "izolatkę" (moje chore zawsze dostawały czyste szmaty do zakopania się). Możesz próbować karmić pipetką. Miałem kiedyś gadzika w podobnie rozpaczliwym stanie (choć nic mu nie ciekło z pyska), był niemal martwy, oczy zaropiałe, nie ruszał się. Karmiłem go pipetą (zdaje się, że sokiem z marchewki) i po długiej kuracji odżył. Jest więc nadzieja. Ale to było po prostu skrajne wyczerpanie, a nie choroba lub jajka...

Relacjonuj co dalej.

Pozdrawiam - żółwia przede wszystkim :-)
Paweł Rajewski