jak moja dziewczyna pierwszy raz zobaczyla szelobe to malo co nie wniknela w sciane...

ale po jakims czasie zaadoptowala ja i nazywala "swoja coreczka"

podczas swojej pierwszej wylinki (pierwszej ktora widziala) nie odeszla nawet na chwile od terra (a wiecie ile taki spektakl trwa...)

spox nawet moja mama (a ma arachnofobie) po jakims czasie przychodzila popatrzec przez szklo...

PS: z legiem wcale nie jest latwiej...