Ze mna było lepiej ,dzieci chciały pająka ja prosiłem żonę "nie nie ma mowy" po około 2 tygodniach "może" "ale jak zobacze na ziemi to zdrepnę"pogadałem pogadałem potłumaczyłem pokazałem zabezpieczenia
opakowań po kliszy hehehehe no niby jak taki pająk ma otworzyć takie pudełko .I się zgodziła.Gdy pająki były w domu całkowicie je zaakceptowała ,z dumą całowała pająka przez szybkę i mówiła
"no choć tu mój malutki" heheh ciekawe czy by była taka mądra jak bym
otworzył pojemniczek hihih.A swoją drogą pomogło to że z rana zdmuchłem na nią wylinkę pająka.Jaki potworny krzyk był,potem tak długo ją macała ze nogi poodpadały i teraz ja żona dzieci pająki żyjemy w zgodzie.