Dopoki rozmowca wykazuje odrobine inteligencji, dopoty rozmawiam z nim normalnie.
Jesli jednak zdarza sie imbecyl i ciagle sie wypytuje o to, dlaczego hoduje pajaki, to go zbywam haslem na jego poziomie: "bo trawa jest zielona...".

Juz mialem rozmowe ze sprzedawczynia w sklepie, ktora uslyszala moja rozmowe o ptasznikach ze znajomym:

- Jak mozesz hodowac to swinstwo?! Przeciez to jest grozne. Tylko idioci takie cos trzymaja. Teraz ta sowiecka UE sie zbliza, to pelno tego przez granice sie przemyca.
/poki co jeszcze wytrzymywalem/.
- To "swinstwo" jest przynajmniej czystsze od much, ktore tu laza po miesie.
- Ale ja bylam z kotem u weterynarza i mi mowil, ze pajaki maja klujki przed ktorymi trzeba uciekac, bo inaczej zabijaja.
- ???...A ten weterynarz w jakim sklepiku pracuje?

Tak sie skonczyla nasza rozmowa. Bylo to dzisiaj (2 godziny temu), a ja dalej jestem zdumiony...kompletnie zdumiony...