-
Re: Ukąszenia
Wczoraj ukasil mnie Pterinochilus Murinus. Mam go od tygodnia, kupilam od znajomego. Zdawalam sobie sprawe, ze jest agresywny, nawet nie probowalam wziasc go reki. Likwidowal swoja hodowle i zostaly mu dwa pajaki: G.rosea i P.muriuns. Wzielam tego pierwszego, ze wzgledu na jego lagodnosc. Nigdy wczesniej nie hodowalam pajakow. Powiem szczerze, ze brzydzily mnie nasze ogolnodostepne pajaki. Fascynowaly mnie, lecz brzydzilam sie ich, wiec nie myslalam nawet o trzymaniu takiego duzego w domu. Gdy dal mi rossi na reke, wiedzialam, ze juz przed nia nie uciekne
. Zostal mu jeszcze murinus, ktorego chcial zobaczyc moj przyjaciel, wiec Kikr przyniosl murinuska do mnie wterrarium). Pozniej nie chcialo mu sie go taszczyc do domu, wiec zostawil go u mnie, mial go wziasc za dwa dni. Obserwowalam go przez ten czas i osmiele sie napisac, ze go polubilam. Bralam wszystkie za i przeci pod uwage. Byl jeden konkretny argument przemawiajacy przeciwko: nie jestem doswiadczonym hodowca. A to, ze jest agresywny, nie przeszkadzalo mi. Nie chcialam miec maskotki tylko zywego zwierzaka. Nie mam potrzeby brania rossi na rece, tym bardziej nie zywilam takich odczuc w stosunku do musinusa.
Aby uspokoic moja mame kupilam wczoraj zamek do rozsuwanych szybek w terra, Do tej pory blokowalam je za pomoca patyczkow, ale czasami w nocy wstawalam i sprawdzalam, czy czasem murinusek nie rozsunal sobie drzwiczek, jak to zrobil sobie u Kirka. Najpierw zamek zalozylam u rossi, aby nabrac wprawy. Zdjelam go i jeszze raz zalozylam. Zabralam sie do murinusa. Siedzial w swoim gniezdzie. Wczesniej wstawialam mu spodeczek z woda, nie reagowal na moja obecnosc. Tym razem tez dzien zapowiadal sie pogodnie. Konczylam juz zakladac i musialam potracic ktoras nitke. Wyskoczyl z gniazda i chcial mi zwiac przez otwor w ktorym nadal znajdowala sie moja reka. Prawie jednoczesnie wycofalam sie. Przytrzymalam go leciutko drzwiczkami, nic mu sie nie stalo. Nakrylam go koszyczkiem i otworzylam drzwiczki. Sqbaniec blyskawicznie wydostal sie z niego i wlazl mi na reke. Przez pare sekund bylo ok, tylko czulam jak mi serce wali. Samo ukaszenie nie bolalo mnie. Nie czulam chyba jak przebija mi skore. W dalszym ciagu siedzial mi na rece, jedyne o czym wtedy myslalam, bylo to, aby spokojniutko siedzial na rece bym mogla go wlozyc spowrotem do terra. I wtedy poczulam jak mi reka dretwieje. Mialam takie uczucie jak wtedy, gdy zdretwieje nam na maksa reka i dochodzi pozniej do siebie, czulam sie tak, jakby mi ogromne mrowy chodzily po dloni i gryzly. Pare razy dmuchnelam na niego i wycofal sie do terra. Zdretwiala mi reka do tego stopnia, ze nie moglam pisac. Ugryzl mnie w zewnetrzna strone dloni ale bol czulam za lokciem. Czulam sie tak, jakby mi ktos mlotkiem wbijal gwozdzie w kosc. Taki rozrywajacy bol. Reka calkowice zdretwiala mi, nie wiedzialam nawet, ze brat wykreca mi palce (nie wierzyl mi, ze mnie uzarl). Siedzialam przed kompem i reka zwisala mi bezwladnie wzdluz ciala, dopiero gdy zaczal sie smiac, zobaczylam co wyprawia. Strasznie mnie bolala reka, mialam przez ok. 3 - 4h klopoty z oddychaniem. Serce bilo mi tak mocno jakby mialo mi zaraz wyskoczyc. Przeczytalam gdzies, ze po ukaszeniu nalezy przyjac duzo wapna i zglosic sie do lekarza (z tym lekarzem jest dosyc logiczne
). Nie mialam w domu wapna, wiec zabralam papudze :P, starlam, dodalam wody aby bylo latwiej przyswajalne i wypilam. Do lekarza nie poszlam, nie sadze aby ktorys znal sie na ukaszeniach pajakow.
Minelo ponad 24h - reke nadal mam zdretwiala ale moge nia ruszac. Nie mam w niej czucia i nie wykorzystuje jej do pisania na klawiaturze. Dostalam wysypki na calej lewej rece, ramionach i brzuchu: swedzi mnie ale gdy dotkne jest bolesna. Bylo mi niedobrze lecz wymiotow nie mialam.
No coz....Za glupote zawsze trzeba placic - zwlaszcza za swoja glupote.
P.S. Z tym wapnem to prawda?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum