Czesc Martynko!
Czytajac twojego posta mialem przed oczami ucieczke (naszczescie nie udana) mojego P. cambridgei L7. Zakupilem go w tamtym tygodniu i umiescilem w troche za wielkim tera, gdyz byl zestresowany - nie robil pajeczyny, nie jadl, siedzial caly czas w jednym kacie itp. Pomyslalem sobie, ze przeprowadze go do mniejszego i tak tez chcialem zrobic...Otwieram pudelko - siedzial na wieczku, ktore podstawilem do jego nowego mieszkanka, szturchnalem go delikatnie, a tu niespodzianka!
Pajaczek wrecz wystrzelil jak z rakiety, po mojej rece na blat kuchenny (mysle sobie: no ladnie dopiero go zakupilem, a on mi zwieje).Naszczescei przyczajl sie na blacie i czeka - wiec ponawiam probe podstawienia nowego tera, szturcham go w jego strone, a tu znow niespodzianke: omija zwinnie pudelko i skacze z blatu na podloge (mysle sobie: no to po pajaku ), pobiegal troche po kuchni w poszukiwaniu kryjowki i na szczescie znalazl ja miedzy dwoma wekami, stojacymi na podlodze (mialem je sprzatnac jakis czas temu). Naszykowalem czym predzej dwa inne pudelka, pozastawialem wszystkie dziury, do ktorych moglby uciec i zaczynam odstawiac weki - patrze siedzi i jak zwykle sie czai, no to znow go szturcham, ten znow zaczyna swoj maraton, zatrzymuje sie w rogu przy szparce (zaslonilem je naszczescie deska do krojenia) i znow przyczajka. Wzialem 2 pudelka i je powoli kieruje w kier. pajaka (jedno z gory po scianie, drugie z boku po podlodze). Jak poczul, ze jest cos nie tak, to ponownie chcial zwiac - tym razem po scianie - naszczescie wprost do pudelka. Pozniej postapilem podobnie do ciebie, podstawiajac pod spod kartke papieru (tez musialem odreagowac przez chwile zanim umiescielm go w nowym mieszkanku). Jak sie okazalo mialem racje,co do wielkosci tera. Jak go przelozylem do mniejszego, to juz po chwili zrobil sobie pajeczynowe gniazdko, a juz na nastepny dzien zaczal jesc.
Musze konczyc.
Pozdrawiam Marcin.