raz smithi wszedł mi na ręke i szybko wbiegł pod rękaw i chodził mi pod koszulką, delikatnie zdjołem koszulke i zagarnoełm go z brzucha do pojemniczka, nikomu nic sie nie stało, ale to chyba był 3 dnień z moim pierwszym ptasznikiem i byłem troche zestrachany gdy niewiedziałem gdzie jest, teraz byłbym bardziej opanowany, naszczęście nikomu nic sie niestało i smithi zyje do teraz