Witam,
fajny poscik, zawsze jakies urozmaicenie w tej odrobinie monotematycznosci problemow z wychowaniem naszych potomnych
W sumie od malego cierpialam na arachnofobie, balam sie pajakow jak nic, pozniej naszla fascynacja ich zyciem wynikajaca chyba z milosci do wszystkich zwierzatek
Ale nadal sie ich balam... minelo po pewnej zimowej nocy. Jak zawsze jakis pajaczek sobie u mnie zimowal, tym razem byl to katniczek z niesamowitym poczuciem humoru... Gdy usypialam poczulam go na twarzy, zrobil sobie maly spacerek po czym poszedl spowrotem na sciane, ja tymczasem musialam zmienic koszulke do spania bo poprzednia byla cala mokra od potu [lol] ale ma arachnofobia zniknela
Wczesniej mialam kontakt z ptasznikiem jako dziecko, komus widocznie zwial i spadl/skoczyl mi na plecy, tata zrzucil go szybkim ruchem reki z 4 pietra, jednak nigdy nie zapomne tych lap na plecach. Do teraz kazdy pajak moze mi chodzic po dloni, ale na kazda inna czesc ciala pewnie zareaguje ponowna panika i rozpaczliwym wolaniem tatusia :P (tak na serio pewnie strzepne lub stane jak wryta)
W razie ukaszenia, mam niemal pewnosc szybkiego strzepniecia niestety.. Przekonalam sie jak uzarl mnie kiedys jeden z moich zolwikow czerwonolicych, cale szczescie ze lotem poslizgowym po wodzie nic sobie nie zrobil.. A ugryzienie nie bylo ani bolesne, ani jadowite.. gorzej by bylo w przypadku ptasznika
Dlatego uwazam...