z tym obcym to super celne spostrzeżenie! do kątników się przyzwyczaiłam, kiedy mieliśmy jednego 'domowego' w klasie i nazywał się Swietlaczow czy jakoś tak. był gigantyczny i superobleśny, ale i tak go uwielbialiśmy, póki nie zwiał spowrotem do szkolnej piwnicy. boję sie też jednej rzeczy - skorków, potocznie szczypawic, ale od kiedy zobaczyłam na Animal Planet jak samica skorkowa ślicznie opiekuje się swymi skorczywiętami i jaka w ogóle jest fajna, zaczyna mi przechodzić ;-) no i nie zapomne tego szoku, kiedy po wstaniu z łóżka znalazłam na środku pokoju wielkiego, rasowego karalucha. goniłam za nim z pół godziny, w końcu złapałam do szklanki i "wypuściłam" z siódmego piętra (jestem absolutnie pewna, że przeżył i ma liczne potomstwo). pamiętam, że ogarnął mnie ogromny podziw i szacunek dla tego owada, z jego zachowania, gdy uciekał widać było prawdziwą owadzią inteligencję ukłon dla karaluchów.