Swoim młodym paskudom, staram się od początku strorzyć warunki przypominające mini wersje ich przyszłych wybiegów tz.

Smitciora trzymam w takim dość płaskim pojemniku, który pierwotnie miał służyć jako transporter do syfnych surówek z hipermarketu. Co do wystroju wstawiłem mu dwie połówki orzecha włoskiego (w razie jakby nieoczekiwanie wpadli znajomi, albo chciałby się przeprowadzić), do tego owalny granitowy kamyczek na posiaduchy.

Natomiast chromatopelma, jako że jest ostro walnięta (zawsze chciała być nadrzewnym), ma jedną ściankę w pojemniku na mocz obstawioną fragmentami kory. Nie wiem jak ją wyleczyć, a do tego strasznie agresywny z niej smarkacz. Boje się jej czasami...

Jeszcze jakieś małe roślinki im wpakuję.

Co do pojemników po kliszy to nadają się tylko do transportu. Mało stabilne (kiedyś w wyniku przeciągu smithi wraz z domkiem spadł na glebę i już prawie miałem żałobę), po drugie zanim takowy otworzysz wymajtasz pająkiem na wszystkie strony, a to jest chyba strasznie denerwujące.

Ps. Wiecie może gdzie mogę legalnie nabyć te przezroczyste pojemniki sałatkowe. Szukałem w każdym hiperścierwie i nic z tego, może to seria limitowana, dla koneserów . Już w akcie desperacji kupiłem 100 g jakieś wyjątkowo okrutnej sórówki i prosząc o podwójny pojemniczek usłyszałem w odpowiedzi, że to nielegalne I jeszcze ten trupi głos. grrrrr