Dzisiaj moj czwartowylinkowy vagans po raz drugi w zyciu dostal zywego macznika (wlasciwie, wiekszego od niego samego :P), po krotkiej szarpaninie unieruchomil ofiare, szybko zabil i teraz ze smakiem palaszuje. Strasznie to cudaczne stworzenia, ze daja sobie rade z ciezsza od niego kupa bialka macznego A walka wiele radosci mi i, jak tusze, pajakowi sprawila, chociaz profilaktycznie nie zamykalem moczozbiornika, gotow do interwencji.