Lekarstwo na ukąszenie pająka

Wiek XVII nie położył kresu podobnym zjawiskom. Na południu Włoch, w Apulii, zrobiło się głośno o nowych dziwakach, tzw. tarantystach. Nazywano ich tak z powodu obsesji, jakiej ulegali. Wierzyli, że ukąszenie pająka, tarantuli, może prowadzić do niebezpiecznej choroby. Jedynym lekarstwem na nią miał być taniec połączony ze śpiewem.
Stosownym zabiegom wielokrotnie poddawał się pewien włoski żołnierz. Jego błędne spojrzenie, głęboka melancholia i skurcze twarzy miały być powodowane trującym jadem owada. Ilekroć więc został ukąszony, wzywano na pomoc skrzypka. Muzyka wyraźnie poprawiała samopoczucie chorego, który, w ramach terapii, tańczył w rytm taranteli.
W tamtych czasach pojawiło się wiele teorii na temat tego zjawiska. Lekarze utrzymywali m.in., że tarantyzm jest udawany. Nazywali go karnawalikiem kobiet, ponieważ najczęstszymi ofiarami tej plagi były panie. Uważali, że chore po prostu udają, że zostały ukąszone przez pająka, aby stać się bohaterkami rytuału i tym sposobem zyskać lokalną sławę.
Inna hipoteza mówiła o muzykomanii, jaka miała ogarniać ludzi osłabionych suchym i gorącym klimatem. "W takich warunkach wyobraźnia działa silniej, a przesądy wydają się wiarygodne" - mawiali osiemnastowieczni uczeni.
Dziś naukowcy przyczyn występowania tarantyzmu upatrują w depresji.