Zgadzam się z Przemkiem - kawał dobrej roboty.

Choć wydaje mi się, że punkt z amputowaniem kończyny jest jakby przerostem formy nad treścią. Dla takiej błahostki narkoza jest zbyteczna a najlepszym rozwiązaniem będzie po prostu doprowadzenie do odrzucenia kończyny przez pająka. Mniej dla niego stresujące i żaden opatrunek nie będzie potrzebny.

Ponadto zastanawia mnie, czy klejenie nie doprowadzi do powikłań w wylince. Szczególnie gipsem ze szkłem wodnym, które odłoży się warstwą twardej skorupy. Wiem, że czasem klejenie może być jedyną szansą na to, żeby pająk do tej wylinki w ogóle miał szanse przetrwać. Po prostu się zastanawiam.

Natomiast nazwy lekarstw trzeba sobie na wszelki wypadek zapisać i mieć nadzieję, że nigdy nie będą potrzebne.