Właśnie dzisiaj zapłonęłam żądzą mordu :/ Poszłam dzisiaj po podłoże dla żółwia do małego sklepu w warszawskim Ursusie. Do niedawna nie mieli tam zwieraków tylko same karmy i akcesoria i było OK. Ale teraz właściciel widać postanowił rozszerzyć asortyment. Skutek tego jest taki, że w terrarium mniej więcej 50x50 cm siedzi 6 czerwonolicych, w tym 4 takie trochę większe o długości mniej więcej 15-18 cm. Nie mają żadnych kamieni, wysepek ani nic, tylko tak z 6 cm wody (brudnej jak diabli). Jak się łatwo domyślić, nie mają miejsca, żeby pływać, żadnego ogrzewania, normalnie nic :<
Spytałam właściciela, czy nie sądzi, że tym żółwiom jest ciasno i czy nie powinny mieć jakiegoś ogrzewania, bo jest chłodno, a drzwi sklepu są otwarte. Usłyszałam, że to nie moja sprawa i jak uważam, że im źle, to mogę je kupić. Kurcze, przecież one w takich warunkach za parę tygodni zdechną na zapalenie płuc...
Dodam, że w takich samych barbażyńskich warynkach wegetują sobie inne zwierzęta - króliki, szynszyle itp, ale los żółwi najbardziej mnie poruszył...
Pozdrawiam wszystkich