-
Re: CZY TERRARYSTYKA RATUJE ZWIERZĘTA ?
Trudno mi polemizować z Dr. Robertem, który zajmuje się sprawami związanymi z tematem postu zawodowo – ja nie. Wiem jednak, że sprawa nie jest tak oczywista jak to przedstawia. Pomijając szczegóły - to chyba nie terraryści zasiedlili żabami Australię a raczej …lodzy, więc nie wydaje się właściwie zrzucać wszystkiego na barki Sir. Bonza. Mam wrażenie, że podobnie jest z niektórymi innymi cytowanymi przykładami (poza czerwonolicym i gadami hodowanymi w krajach o klimacie ciepłym – nie naszym). Na pewno jest, kilka punktów widzenia, od których zależą stanowiska tu przytoczone. Wcale nie jest powiedziane, które z nich jest jedynie słuszne
(może ochrona zwierząt w sposób, jaki dziś rozumiemy za dobry kiedyś okaże się być zła).
Weźmy np. mój pkt. Widzenia.. Czy kupując zwierze – opiekując się nim dobrze tak, ze przeżywa kilka do kilkunastu lat w terra. Odbywa kopulację. Z różnym skutkiem, ale jednak złożone są jaja. Czy robię zwierzęciu krzywdę - jeśli wiem ze na wolności 5% osobników przezywa więcej niż 1 rok (mam na myśli moje jaszczurki).To zwierze prawie na pewno ma na wolności pasożyty przezywa okresy niedożywienia. Jeśli ktoś wierzy w mity, ze nie ma stresów na wolności (są bardzo intensywne, fakt ze z reguły krótkie) lub, ze jest wszystko ładnie, pięknie jak w powieściach, ze np zwierzęta polują tylko, kiedy muszą, nie pastwią się nad słabszymi itp. to niech dalej w to wierzy. W moim odniesieniu koncentruję się tylko na tych osobnikach, które mam (nie mam na myśli całej populacji), ale tylko za nie jestem odpowiedzialny. Ogólnie dbam o to żeby zwierze nie było z odłowu. Akceptuje pomysł ferm hodowlanych w celu zaspokajani popytu innych hodowców.
Nie jestem w stanie wypowiadać się o przywracaniu zwierząt naturze bo, z tego co pobieżnie zdołałem poznać, to nawet naukowcy popełniali a być może nadal popełniają ( o tym dowiedzą się dopiero następne pokolenia) znaczące dla całych kontynentów błędy. Być może, dlatego, że z natury nie jestem osobą, która ma potrzebę zbawiania świata - myślę, że moim zadaniem jest dbać o zwierzęta, które mam, kupować zgodnie z przepisami ochrony a strategię, organizację i tworzenie przepisów pozostawiam instytucjom (mając nadzieję, ze popełnia możliwie mało błędów). Uważam, że każdy powinien odpowiadać za swój zakres a nie troszczyć się o dobro zwierząt na całym świecie –chyba, że ma do tego przygotowanie i podstawy prawne. Nie wierzę w spontaniczne działania ani charytatywne ani w sferze ochrony zwierząt – natomiast w obu przypadkach wierze w opracowane przez specjalistów długofalowe i ogólnonarodowe działania odpowiednio uwarunkowane finansowo i organizacyjnie (no i prawnie).
Generalnie, myślę, że problem jest poważny i złożony. Być może potrzeba stawiania takich pytań spowodowana jest wewnętrzna frustracją niektórych z nas, gdy ktoś hoduje i chce hodować, ale też nie chce czuć się winny śmierci innych zwierząt. I nie koniecznie musi to być troska o przyszłość gatunków – może to próba samo – ukarania za wyrządzone potencjalnie krzywdy albo lepiej próba rozładowania tego wewnętrznego konfliktu na innych nie mających takich wątpliwości ( :-) ).
Spróbujmy na chwilę opuścić miecz i nie patrzeć na terrarystów jako ludzi winnych zmniejszaniu się populacji i gatunków. Być może, zauważymy innych wrogów? Może wrogiem nie są te osoby trzymające zwierzęta w szklanych pudełkach (ciepłych, wilgotnych z pełnym wyposażeniem i posiłkami) a może ludzie, firmy i rządy które zajmują się odławianiem bez respektowania norm CITES lub :-) ). tolerują intensywną gospodarkę zwierzętami egzotycznymi? Może wrogim jest niedoskonałe prawo międzynarodowe? Może winni są ludzie, którzy decydują o rozdziale finansów na badania w zły sposób ( zły nie koniecznie za mało!!)? Może ludzie, którzy dostrzegają zagrożenie i nie informują, ostrzegają, edukują innych choćby o potrzebie przestrzegania przepisów w tym zakresie? Można zastanawiać się dalej.
Jaki ma sens atakowanie sumienia osób takimi postami jeśli – dajmy na to ktoś zajmuje się muzyką, idzie do sklepu ze zwierzętami – tam, w dobrej wierze, kupuje zachwalane przez sprzedawcę zwierze, nie podejrzewając nawet, ze mogło być torturowane w transporcie a przy okazji zginęło kilka innych - kupując – zabija ?! Każdy, tak i ten muzyk ma prawo wierzyć, ze w sklepie legalnym w swoim miesicie kupuje to, co cała społeczności prawna, rządowa itp. itd. zaakceptowała i dopuściła do obrotu w pełni świadoma stanu rzeczy. Teraz zrzuca się na jego sumie własne rozterki. Teraz dowiaduje się z tej listy, ze jest nieodpowiedzialny a lepiej głupi, bo nie wie ile zwierząt i gdzie ginie. Tak jak nie każdy musi wiedzieć, ze powietrze w waszym pokoju jest tak ciężkie, ze nie byli byście w stanie go udźwignąć. Zmierzam do tego, że nie można wymagać, aby przed zakupem wiedzieć wszystko o zwierzakach, gatunkach CITES i potencjalnych zagrożeniach.
Co miałby zwierze komuś natychmiast oddać, bo hodując robi źle, może nie uczestniczyć w forum, bo informując o tym jak rozmnożyć może sprowokować innych do tego samego?
Taki atak jest moim zdaniem źle skierowany. Może powodować frustracje wzajemną agresje. Kto tak naprawdę z nas jest w stanie określić gdzie są granice rozsądku – bo każda próba idealizacji skończy się utopia. Jeśli by trzymać się tylko prostej logiki (nie kupować – nie dawać zarabiać – nie niszczyć) – to nie powinniśmy jeść mięsa, bo wiadomo…,nie ubierać się bo naturalne materiały coś zabijają (żeby je uzyskać trzeba zabić zwierze) a sztuczne … tez zabijają tylko cos innego. Nie budować dróg, w ogóle się nie rozmnażać bo potrzebujemy wtedy więcej miejsca do zasiedlania. No przeginam - ale prosta logika nie jest receptą. Osobiście uważam, ze cywilizacja (no mówmy może o nas) jest na pewnym przełomie ewolucyjnym w zakresie świadomości potrzeby ochrony zwierząt. Stad rozsądną drogą wydaje się być przyspieszanie tego procesu możliwie skutecznie w naszym kraju ale i w krajach skąd zwierzęta poochodzą a szczególnie gdzie wypuszczone mogą powodować zagrożenia.
Czego możemy spodziewać się po apelu – który wyłania się jako puenta ostatniego postu – NIE KUPUJCIE i NIE CHODUJCIE zwierząt dla dobra pozostałych? Niech dzięki charyzmie autora postu i jego argumentom zrezygnuje 25% z hodowców wśród czytających ten post – to jak to się ma do całości problemu odławianych zwierząt. Nie tu gad pogrzebany. Weźmy drugi skrajny przypadek niech stworzy się grupa, która wpłynie (nie mowie ze od razu) na zmianę przepisów np. egzekwowanie dokumentów CITES we wszystkich sklepach itp. albo lepiej niech wprowadzi do podręczników szkolnych informacje o tym co to jest CITES i po co, o liczbach odmawianych zwierzą i cenie jak się płaci za ich odławianie. Może obowiązek informowania przed zakupem i sprzedawania zwierzaka z wydrukowaną „instrukcja”, co on potrzebuje i ile to może kosztować. Co się stanie jak się nim nie będzie można zajmować itp. Myślę ze mogła by wzrosnąć świadomość, ze hodowla zwierzaka z listy CITES jest przywilejem, za który trzeba zapłacić dużą kasę, a która to z kolei może być przeznaczona w części na ich rozmnażanie w fermach lub ich ochronę.
Odbiegłem nieco od tematu postu – ale wydaje się ze sugestie były tam oczywiste.
.Interesujące by było poznać jakieś rzeczywiste statystyki, jakie straty poniosły zwierzęta na skutek błędnych działań instytucji zajmujących się ochrona zwierząt ( w tym biologów), oraz zniszczeń powodowanych przez działalność przemysłu a przede wszystkim zmian w środowisku naturalnym i wreszcie odławianie i wypuszczanie zwierząt od/do warunków terarryjnych. Jako laik przypuszczam, że odławianie (nieniszczące środowiska naturalnego) do pewnego pułapu liczebności zwierząt nie jest szkodliwe w stosunku do strat spowodowanych wprowadzaniem nowego gatunku na np. wyspę (znana sprawa węzy na Hawajach). Dopiero po zapoznaniu się z takimi statystykami dyskusja byłaby rzeczowa i można by było liczyć na wnioski.
Mam świadomość ze są to porozrzucane zagadnienia, ale dotknęło mnie zbyt schematyczne potraktowanie osób (ja do nich należę) – w końcu przecież kochających czy tez szanujących zwierzęta. Może nieco spontanicznie podszedłem do dyskusji, ale dotknęła mnie subtelna aluzja ze albo jestem nieświadomie niszczący przyrodę (czyli głupim) albo egoistą dla którego ważniejsza jest własna rozrywka niż przyszłość ekosystemu planety. Dlatego bez takich zestawień, o których pisałem taka argumentacja może być demagogią. Osobiście ekosystemu nie poprawię ani nie pogorszę (najwyżej hodowca czy ferma nie mając klientów będzie mniej produkować), ale mogę dbać o moich podopiecznych najlepiej jak potrafię. Jestem dumny z tego ze dobrze rosną są spokojne i pewno się kiedyś rozmnożą.
Tak na marginesie, kończąc – niepokoi mnie pogląd, ze zwierzęta należy zostawić tylko naturze i najlepiej nie wchodzić w ogóle do lasu a nawet im się nie przyglądać. Owszem, można nie używać mebla w domu tak, aby przetrwał nienaruszony dla następnych pokoleń, ale lepiej jest nauczyć się go używać umiejętnie i dbać o to by w odpowiednim momencie reagować zanim się straci od niego np. nóżkę. W obu przypadkach przetrwa, ale w pierwszym z korzyścią dla obu pokoleń – podobnie jak zwierzęta dla siebie i dla nas.
Ostatniego zwierzaka danego gatunku węża faktycznie bym zabrał, wolałbym, żebyśmy się o tym fakcie dowiedzieli (może by go genetycy sklonowali )– nawet w butelce z formaliną przyczyniłby się do wzbogacenia naszej wiedzy lepsze to niż miałby uschnąć gdzieś na pustyni.
Terrarysta
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum