Aby sprzedać pajączka trzeba wynająć biuro prawne .
Nie bronię policji, ale bronię "Salamandry". To jedna z najlepszych polskich organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną przyrody. Bez niej przepisy dotyczące ochrony przyrody czy szerzej środowiska byłyby jeszcze gorsze niż są. Zawsze fachowe propozycje do nowych rozporządzeń czy ustaw. Sprawy hodowli egzotycznych zwierzat to dotąd całkowity margines działalności stowarzyszenia i może tak powinno zostać.
Z drugiej strony przyspieszony kurs prawa o ochronie przyrody nikomu nie zaszkodzi . Cel w tym przypadku organizacja wybrała kiepski bo akurat w Polsce chyba wszystkie Brachypelmy są z hodowli a nie z odłowu (o ile się nie mylę), nie ma więc zagrożenia środowiska. Ale przepisy trzeba znać . Żeby jeszcze tak znali je urzędnicy odpowiedzialni za te sprawy...

Wątek policji. Oczywiście jeśli nie ma nakazu można nie wpuścić, ale... raczej wrócą z nakazem. U mnie byli bez nakazu, obejrzeli zwierzaki, zapytali czy są z papierami (ale zobaczyć papierów nie chcieli, zresztą większość makulatury leży nadal w urzedzie nieodebrana) i czy są humanitarnie trzymane - mam sąsiadkę o "ciekawej osobowości" która naskarżyła, że ode mnie na jej balkon przyszedł szczur (nigdy szczura nie miałem) oraz, że żółwie wyły z gorąca na balkonie (w tym czasie gdy według niej wyły, były u moich rodziców 170 km od Wrocławia, a ja biegałem po Pirenejach, poza tym one "wyją" tylko w czasie kopulacji - marzę, żeby trochę powyły ). Rozmowa sympatyczna połączona z tłumaczeniem, że oni muszą reagować na skargi bo w pobliżu uciekł pyton i straszył ludzi. Najlepsze, że próbowali się dostać już kilka razy, w tym o 6.00 rano, bo nigdy mnie nie mogli zastać (z zasady nie otwieram drzwi przed wcześniejszym umówieniem się). Myślę, że w tym przypadku strategia ostrego podejścia od poczatku nie zawsze daje rezultaty, ale dużo zależy od podejścia policji i celu dla jakiego nas odwiedzają.